Obiecałem sobie, że będę pisał.Obiecałem sobie, że będę ogarniał praktyki i bloga,ale tak się po prostu nie da.Zwłaszcza gdy zbliża się okres zaliczeń i egzaminów.Dziś korzystam z chwili wolnego czasu by spisać to, co szybko może umknąć,a o czym warto wspomnieć.
Na pewno warto wspomnieć o tym, co działo się przez ostatni miesiąc czasu.No właśnie.
Działo się dużo? czy mało ?Czy w ogóle coś się działo ?Owszem.Cztery tygodnie spędzone nad relacjonowaniem wydarzeń kulturalnych,pisanie felietonów, pozyskiwanie sponsorów,ludzi chętnych do współpracy.Moje wyobrażenie o praktykach i współpracy z portalem było troszeczkę inne, jednak na pewno czegoś mnie nauczyło.Wielkim wyzwaniem, było dla mnie ogarnianie jakiegoś dziwnego formularza i poruszanie się po stronie, ponieważ muszę przyznać, że sam pomysł strony nie jest zły.Natomiast jej funkcjonowanie jest po prostu słabe.Wali się jak domino.Wyszukiwarka na dood często sprawiała mi kłopoty, przez co traciłem czas i psułem sobie nerwy.Na szczęście w tych sytuacjach dobrze jest mieć kontakt mailowy z koordynatorem i opiekunem od twoich praktyk.Katarzyna Berlińska niejednokrotnie wykazała się cierpliwością.Robisz pierwszą recenzję lokalu, później kolejną, aż w końcu po 20 recenzjach zaczynasz wchodzić w wprawę.Wszystko elegancko ogarnięte w terminach.Do tego dochodzi jeszcze jeżdżenie na koncerty i pisanie relacji.Połączenie dobrego z pożytecznym.Nic nie poszło na marne, ponieważ wczoraj dowiedziałem się, że część felietonów, które dla nich napisałem pójdą w liście jako dowód na to, że czymś się zajmowałem.Dostaną go ludzie z dziekanatu, którzy zajmą się tzw papierkową robotą, albo jak zwykle będę musiał latać z wywieszonym językiem jak kundel i wszystko ogarniać sam.Mimo wszystko czuję, że mój wkład w ten portal już pozostanie tam na wieki, bo ludzi którzy tworzą bazę lokali dla sosnowca nie jest zbyt wielu.Mam nadzieję, że kolejne praktyki będą jeszcze ciekawsze i dzięki nim będę mógł się dalej rozwijać.Tyle o praktykach.
Narzekam wiecznie na brak czasu, a tak naprawdę wydaje mi się, że sam często nie potrafię sobie go dobrze zorganizować.Mimo tego przez ostatni miesiąc wpadła mi w ręce książka Wojciecha Cejrowskiego "Gringo wśród dzikich plemion" i muszę przyznać, że totalnie mnie pochłonęła.Okej- no może nie tak totalnie, bo nie przeczytałem jej w dwa dni, jednak SKOŃCZYŁEM ją czytać i ba ! wypożyczyłem sobie kolejną pozycję !Cejrowski opisuje wiele ciekawych rzeczy.Jeśli ktoś z was interesuje się podróżami, kulturą Indian,ale także lubi czytać o tym jak ktoś je małpę, mrówki i kantuje murzynów na granicy Hondurasu to jest to zdecydowanie książka dla niego.Znajdziecie w niej wszystkie ciekawe i zabawne historie związane mocno z podróżami Cejrowskiego po Ameryce Środkowej.Zainteresował mnie bardzo język Hiszpański.Głównie dlatego, że w książce wiele słów pisanych jest właśnie w tym języku.Chcąc nie chcąc, zmusza nas to do wędrówki wzrokiem na sam dół strony i sprawdzenia znaczenia słowa.Mam nadzieję, że "Rio Anaconda" będzie równie dobrą książką co pierwsza część.Przejrzałem już na szybko zwartość i widzę, że jest dużo więcej fotografii( nie wiem czy to do końca jest dobre.Uważam,że nie powinno być ich w ogóle.Zamiast nich człowiek ma wyobraźnie, która pozwala mu na stworzenie własnego obrazu).Jest też dużo więcej stron (ok. 500) tak więc minie dużo czasu zanim napiszę tu coś o kolejnej części.Mam nadzieję,że wytrwam do ostatniej strony i Wojtuś "nie zepsuł" tej książki :)
Pozdrawiam Młody