środa, 23 lutego 2011

Pan życia i śmierci.

Istnieją różne przepisy prawne dotyczące posiadania broni.Liczba osób posiadających ją rośnie szybciej niż wzrost populacji na całej naszej planecie.Niezależnie od wszelkich kryzysów ekonomicznych,handlarze bronią wciąż ubijają na tym złoty interes.W stanach zjednoczonych, obywatel ma prawo użycia broni palnej w przypadku poczucia zagrożenia,lub też w przypadku wtargnięcia na teren jego prywatnej posesji-oczywiście są to prawa obowiązujące w różnych stanach.W Polsce 89% społeczeństwa jest przeciwne wprowadzeniu zezwolenia na użycie broni palnej przez przeciętnego "Józefa" który poczuł,że jego życiu zagraża niebezpieczeństwo.Na całym świecie są ludzie,którzy są za wprowadzeniem przepisów zezwalających im na użycie broni palnej,oraz tych którzy uważają to za kompletny idiotyzm.Bardziej interesujący jest fakt,iż broń można teraz zdobyć za niewielkie pieniądze,nielegalnie i chodzić z nią bezkarnie po ulicy.

Nicolas Cage ( przez wielu uważany za człowieka grającego jedną miną)wciela się tym razem w postać Yuri'ego Orlov'a- Ukraińskiego emigranta,który wciela się w postać handlarza bronią.Z pochodzenia żyd, emigruje wraz swoją rodziną do stanów zjednoczonych do "Ziemi obiecanej" w nadziei na lepsze życie.
Jedna broń przypada na 12 ludzi na planecie. Pytanie tylko... Jak uzbroić pozostałych 11?To właśnie tym zajmuje się Cage w filmie "Lord of war" - nielegalnym handlem bronią w okresie zimnej wojny.Do swojego interesu postanawia wciągnąć swojego brata Vitaly'ego Orlov'a który w filmie gra rolę popaprańca i kiepskiego kucharza.Oczywiście nie możemy też zapomnieć o pani Bridget Moynahan, która jest chodzącym ideałem dla Yurie'go.Jak dla mnie na tym kończy się dobra obsada aktorska jeśli chodzi o ten film.Oczywiście historia kręci się cały czas wokół głównego bohatera, jednak to właśnie ta trójka zasługuje na to by tutaj o nich wspomnieć.

Przejdźmy jednak do konkretów.Nie chodzi tutaj o kupno nielegalnego pistoletu, czy nawet kałasznikowa, ale o biznes prowadzony na wielką skalę. Nielegalny handel bronią, zaopatrywanie w sprzęt wojskowy krajów prowadzących wojny, czy organizacji przestępczych kontrolujących na przykład produkcję diamentów w Afryce to interes wcale nie mniej dochodowy od handlu narkotykami czy młodymi kobietami. Pistolety maszynowe, czołgi, armaty, to ciągle towary bardzo poszukiwane. Rozmaici ludzie, których lepiej nie spotykać na swojej drodze gotowi są za dostawy sprzętu wojskowego zapłacić praktycznie każde pieniądze.Yurie doskonali się w tym fachu już od początku wypracowując sobie odpowiednią pozycję wśród całej śmietanki zajmującej się sprzedażą broni.Potrafi sprzedać dosłownie wszystko i każdemu wychodząc na tym z zyskiem.Jedyną przeszkodą na jego brudnej,lecz jakże opłacalnej karierze jest Jack Valentine,to człowiek,który już od początku sprawia,iż na czole Yurie'go Orlov'a pojawia się kropla potu spowodowana ciągłym podrabianiem papierów związanych z transportem broni.Film ten doskonale oddaje klimat panujących wówczas warunków.Zostało w nim chyba zawarte wszystko czego powinniśmy się spodziewać.Jak zwykle możemy sobie sprawdzić jego recenzję oraz punktację na Filmweb,jednak jest on skierowany głównie do osób,które zainteresuje jego ciekawa fabuła.
Warto jednak wspomnieć o tym,iż został on oparty na biografii międzynarodowego handlarza bronią Wiktora Buta.
Człowiek o wielu twarzach,tożsamościach,niesamowite wyrafinowanie,AK-47 jako najpopularniejsza broń,handel,przekręt,fałszerstwo-jeśli lubisz oglądać produkcje,które zawierają w sobie wyżej wymienione cechy to będzie to film, po którym poważnie zastanowisz się nad tym, czy warto posiadać broń.

środa, 16 lutego 2011

John Q.(2002)

Korzystając z wolnego wieczoru zaraz po egzaminie postanowiłem poświęcić swój czas na obejrzenie tego filmu.
To jakie filmy oglądamy często zależy od tego w jakim jesteśmy nastroju, co lubimy i na co mamy obecnie ochotę.Dziś wybrałem go spośród
listy filmów zupełnie nie wiedząc,jaka jest jego recenzja,jak oceniają go ludzie,którzy go obejrzeli.Nikt nie polecił mi tej produkcji.
Postanowiłem sam przekonać się,czy dwie godziny czasu nie zostaną zmarnowane.Często wybieramy filmy, w których grają nasi ulubieni aktorzy,bądź
po prostu oglądamy nowości,które są reklamowane w telewizji czy też internecie.Już po 10 minutach oglądania,dowiadujemy się,że gra w nim Denzel Washington-
amerykański aktor,scenarzysta i producent filmowy.Zdobywca dwóch Nagród Akademii Filmowej oraz trzech złotych globów.

Jeśli właśnie spodobał wam się fakt,iż gra w nim ten aktor-nie oglądajcie tego filmu.Dlaczego ? Dlatego,że o wiele bardziej powinniście zainteresować się fabułą,która powoduje,iż jest on godny polecenia.
Film opowiada historię ubogiego mężczyzny, u którego syna lekarze wykrywają poważną wadę serca. Życie dziecka może uratować tylko natychmiastowa transplantacja, ale za tą nie chce zapłacić firma, w której ojciec miał wykupione ubezpieczenie zdrowotne.
Zdesperowany John Q. postanawia zawalczyć o życie syna łamiąc wszelkie zasady terroryzując jeden z oddziałów szpitala chcąc w ten sposób wymusić na lekarzach przeprowadzenie operacji.Ostatecznie rozważa on zabicie się,chcąc oddać synowi swoje serce,aby ten mógł przeżyć.
Jednak momentami można odczuć,że jego zachowania i brak natychmiastowej reakcji odpowiednich służb sprawia,iż powiewa lekko fantastyką.Tak to już niestety jest, kiedy reżyserzy za wszelką cenę chcą wprowadzić w filmie happy end.Powstaje wiele pytań,dlaczego zakładnicy nie próbowali
się uwolnić, oraz to dlaczego John pozostawia swoją żonę wraz z umierającym synkiem,bez jakiejkolwiek wiadomości o stanie jego zdrowia.Dopiero w połowie filmu odbiera telefon i dowiaduje się o jego stanie.
Pozostaje tutaj jednak poruszony dużo większy problem,niż to,że szanse na przywrócenie życia małemu chłopcu są praktycznie znikome.

Film porusza jeden z najbardziej drażliwych problemów jakie w ostatnich latach nękają Stany Zjednoczone - sprawę opieki społecznej i ubezpieczeń zdrowotnych. Ponad 48 mln mieszkańców tego wielkiego kraju żyje bez ubezpieczenia i w razie poważnych powikłań zdrowotnych pozostawia się ich praktycznie bez szans na przeżycie. Mówi się, że jedną z rzeczy, których za pieniądze się nie kupi jest zdrowie. A jednak bywa inaczej...
Nie ulega wątpliwości, że niesprawiedliwość w biegu o ratowanie życia to bardzo poważny problem i jak rzadko który, na prawdę zasługuje na poruszenie go w kinie.

"John Q" albo was zachwyci i poruszy,albo po prostu rozczaruje.Znawcy kina będą zarzucać mu schematyzm, a wręcz niedorzeczność wynikającą z bardzo hollywoodzkiego sposobu potraktowania tematu. Wrażliwcy będą lać łzy całymi litrami i przeżywać ludzką tragedię. Nie da się wypośrodkować tej oceny. Ale może to właśnie jest główną zaletą filmu.
Polecam każdemu, kto ma ochotę obejrzeć film o na prawdę ciekawej tematyce,ponieważ dla mnie do właśnie takich się zalicza.

Pozdrawiam, MŁODY :)

czwartek, 10 lutego 2011

Jak poznałem waszą matkę-czyli szczypta amerykańskiego żartu.

Korzystając z tego,iż mamy wolne dzięki serdecznośći jednego z moich znajomych zostałem obdarzony serialem "How I met your mother".Z czym kojarzył mi się amerykański żart, amerykańska komedia ? A no właśnie ze słabym żartem i słąbą amerykańską komedią-dodać jeszcze trzeba sztuczną komedię która śmieje się dosłownie co 10 sekund wzbudzając u mnie poczucie znudzenia.Ale lubimy łamać stereotypy więc pewnego dnia postanowiłem kolejny raz,na własnej skórze przekonać się czy i tym razem będzie znowu nudno,wkońcu czego mozna się spodziewać po serialu amerykańskim emitowanym na Comedy Central.
Ale jednak w tym przypadku muszę powiedzieć,że zostałem mile zaskoczony.Sztuczna widownia nie jest puszczana jak z pozytywki co 10 sekund lecz co jakieś 30,poza tym wreszcie spotyka nas jakaś ciekawa fabuła, zwroty akcji i to co czyni ten serial wyjątkowym :niesamowita gra aktorska oraz niechronologiczne przedstawianie zdarzeń.

W roku 2030, Ted Mosby postanawia opowiedzieć córce i synowi historię o tym, jak poznał ich matkę. Historia ta zaczyna się w roku 2005. Ted (Josh Radnor), 27-letni, samotny architekt mieszka z dwójką swoich najlepszy przyjaciół Marshallem Eriksenem (Jason Segel), studentem prawa i jego dziewczyną Lily Aldrin (Alyson Hannigan), która jest przedszkolanką. Są oni parą od prawie 9 lat. W pierwszym odcinku Marshall ma zamiar oświadczyć się Lilly. To wydarzenie sprawia, że Ted zaczyna myśleć o małżeństwie i odnalezieniu swojej drugiej połówki. W poszukiwaniach pomaga mu drugi przyjaciel Barney Stinson (Neil Patrick Harris). W ten sposób główny bohater poznaje młodą, ambitną dziennikarkę Robin Scherbatsky (Cobie Smulders), która dołącza do grupki przyjaciół.

Oglądająć serial "How I met your mother" największe grono fanów przyciągnie do siebie niewątpliwie gra aktorska Neil'a Patricka Harrisa- serialowego Barneya Stinsona który przez cały czas próbuje poderwać obce mu dziewczyny.Osobiście uważam,że to właśnie dzięki niemu ten serial ma charakter i nadaje tempo do oglądania.Kiedy obejrzałem pierwszy 20 minutowy odcinek - od razu pojawiła się ochota na więcej.Długość jednego odcinka pozwala nam na obejrzenie go w porze śniadania lub kolacji-jest to bardzo wygodne.Nie porywałbym się na oglądanie tego serialu w telewizji ,ponieważ każdy lektor psuje niesamowicie klimat dialogów pomiędzy aktorami- wszystko wydaje się być wtedy tekturowe i na jedno kopyto.Tak więc jeśli nie potrafisz,tak jak wielu z nas jak człowiek zjeść przy stole,lub też po prostu szukasz lekkiego serialu przy którym nie będziesz się nudził-zdecydowanie polecam "How I met your mother"-zapewniam was,że oglądanie gry aktorskiej Harrisa będzie- LEGENDARNE ;]
Pozdrawiam,MŁODY :)