środa, 16 lutego 2011

John Q.(2002)

Korzystając z wolnego wieczoru zaraz po egzaminie postanowiłem poświęcić swój czas na obejrzenie tego filmu.
To jakie filmy oglądamy często zależy od tego w jakim jesteśmy nastroju, co lubimy i na co mamy obecnie ochotę.Dziś wybrałem go spośród
listy filmów zupełnie nie wiedząc,jaka jest jego recenzja,jak oceniają go ludzie,którzy go obejrzeli.Nikt nie polecił mi tej produkcji.
Postanowiłem sam przekonać się,czy dwie godziny czasu nie zostaną zmarnowane.Często wybieramy filmy, w których grają nasi ulubieni aktorzy,bądź
po prostu oglądamy nowości,które są reklamowane w telewizji czy też internecie.Już po 10 minutach oglądania,dowiadujemy się,że gra w nim Denzel Washington-
amerykański aktor,scenarzysta i producent filmowy.Zdobywca dwóch Nagród Akademii Filmowej oraz trzech złotych globów.

Jeśli właśnie spodobał wam się fakt,iż gra w nim ten aktor-nie oglądajcie tego filmu.Dlaczego ? Dlatego,że o wiele bardziej powinniście zainteresować się fabułą,która powoduje,iż jest on godny polecenia.
Film opowiada historię ubogiego mężczyzny, u którego syna lekarze wykrywają poważną wadę serca. Życie dziecka może uratować tylko natychmiastowa transplantacja, ale za tą nie chce zapłacić firma, w której ojciec miał wykupione ubezpieczenie zdrowotne.
Zdesperowany John Q. postanawia zawalczyć o życie syna łamiąc wszelkie zasady terroryzując jeden z oddziałów szpitala chcąc w ten sposób wymusić na lekarzach przeprowadzenie operacji.Ostatecznie rozważa on zabicie się,chcąc oddać synowi swoje serce,aby ten mógł przeżyć.
Jednak momentami można odczuć,że jego zachowania i brak natychmiastowej reakcji odpowiednich służb sprawia,iż powiewa lekko fantastyką.Tak to już niestety jest, kiedy reżyserzy za wszelką cenę chcą wprowadzić w filmie happy end.Powstaje wiele pytań,dlaczego zakładnicy nie próbowali
się uwolnić, oraz to dlaczego John pozostawia swoją żonę wraz z umierającym synkiem,bez jakiejkolwiek wiadomości o stanie jego zdrowia.Dopiero w połowie filmu odbiera telefon i dowiaduje się o jego stanie.
Pozostaje tutaj jednak poruszony dużo większy problem,niż to,że szanse na przywrócenie życia małemu chłopcu są praktycznie znikome.

Film porusza jeden z najbardziej drażliwych problemów jakie w ostatnich latach nękają Stany Zjednoczone - sprawę opieki społecznej i ubezpieczeń zdrowotnych. Ponad 48 mln mieszkańców tego wielkiego kraju żyje bez ubezpieczenia i w razie poważnych powikłań zdrowotnych pozostawia się ich praktycznie bez szans na przeżycie. Mówi się, że jedną z rzeczy, których za pieniądze się nie kupi jest zdrowie. A jednak bywa inaczej...
Nie ulega wątpliwości, że niesprawiedliwość w biegu o ratowanie życia to bardzo poważny problem i jak rzadko który, na prawdę zasługuje na poruszenie go w kinie.

"John Q" albo was zachwyci i poruszy,albo po prostu rozczaruje.Znawcy kina będą zarzucać mu schematyzm, a wręcz niedorzeczność wynikającą z bardzo hollywoodzkiego sposobu potraktowania tematu. Wrażliwcy będą lać łzy całymi litrami i przeżywać ludzką tragedię. Nie da się wypośrodkować tej oceny. Ale może to właśnie jest główną zaletą filmu.
Polecam każdemu, kto ma ochotę obejrzeć film o na prawdę ciekawej tematyce,ponieważ dla mnie do właśnie takich się zalicza.

Pozdrawiam, MŁODY :)