czwartek, 12 stycznia 2012
X-Factor Zabrze
No i nadszedł ten jakże piękny dzień, w którym przyszło mi odwiedzić kuchnię. Była to kuchnia niesamowita mimo średniego nastawienia na sam wyjazd i pobyt na sali, która pompowała temperaturę miliona stopni. Przyszło nam zmierzyć się z wieloma dźwiękami. Jednym szło gorzej, drugim lepiej. Komentarze dotyczące Jurorów ? Zostawmy na później. Komentarze dotyczące publiczności ? Również zostawmy na później. Dziś skupiamy się nad tym, co najważniejsze, a co za tym idzie- naszą kuchnią.
Teoretycznie u góry powinna tu być mega zajawka dotycząca tego jak warto było, co było, co się działo i dlaczego, a także to dlaczego grupie studentów dziennikarstwa chciało się pojechać do Zabrza i siedzieć 2 dni w niezbyt dużym pomieszczeniu z dzieciaczkami oraz zawodowymi wokalistami na skalę światową. Również tego nie będzie. Przechodzimy teraz do strony technicznej, która wciąga nas w świat ludzi sterowanych. Mowa tutaj o publiczności oraz organizatorach, którym już na samym starcie należą się ukłony aż po same kostki. Jeszcze nigdy nie widziałem tak dobrze zorganizowanej publiczności, która jest tak plastyczna, że nawet starsza pani z osteoporozą potrafiła by ulepić z takiego materiału bitwę pod Grunwaldem. Kuchnia X-Factor wygląda naprawdę interesująco. Jesteśmy świadkami wielu ciekawych sytuacji.Jest śmiech, jest dobra zabawa - są łzy i momenty totalnej euforii. Organizatorzy potrafią poruszyć tłumy i czasami możemy poczuć się jakbyśmy byli na zajęciach z przysposobienia obronnego. " Prezentuj broń, spocznij, baczność, klaszcz jak u Rubika, usiądź uśmiechnij się udaj, że jest fajnie, udaj, że jest nudno i jurorzy nie mają racji. Wszystko niestety wygląda inaczej od naszej kuchni gdy siedzimy na foteliku w samym epicentrum wielkiej zorganizowanej parady pt " Wszystko udawane", choć może to złe określenie i nie do końca mam rację. Nagłośnienie niesamowite. Bassy z głośników gniotą nasze mostki i dodają + 20 uderzeń dla naszego serca. Oświetlenie powoduje omdlenia i potrójną scenę w naszych oczach. Czas na jurorów, bo to właśnie oni, a nie ludzie na scenie napędzają program. Cała atmosfera przekłada się na wchodzenie w interakcję z widownią. Kiedy wchodzi pan Kuba Wojewódzki i przybija mi piątkę czuję się super, jednak kiedy pan Kuba przechodzi do konkretów oceniając występujących momentami nie jest wesoło. Czesław Mozil jak to bywa z Cześkiem posiada swe ciekawe interpretacje i często zadziwia publiczność swoimi porównaniami. Tatiana Okupnik załatwia wszystko pośladkami i swoim " Wdziękiem". Maroon 5 porusza publiczność i nadaje "pełnej pompy" nawet największym kłodom na widowni. Kiedy wchodzi ten utwór wszyscy wstają z foteli i zaczyna się jedna wielka impreza. Oczywiście nie odbywa się to bez powtórek, bo przecież wszystko musi być idealnie i cały czas jesteśmy jak marionetki. Trochę to wszystko sztuczne i czuć smak tektury, jednak " ktoś za to płaci, więc ktoś wymaga". Dla samego faktu, że jesteśmy na widowni i spędzamy czas w bardzo ciekawym miejscu- warto odwiedzić kasting X-Factora. Chociażby dla 2 dni podczas których czujemy się totalnie wyjęci z życia i otaczającej nas rutyny. Zapominamy o problemach, a każdy w środku czuje się gwiazdą, która w mniejszym bądź większym stopniu czuje się ważna i ma wpływ na przebieg przesłuchań. Nie możemy też zapomnieć o ludziach, którzy przyjeżdżają tam, by odmienić swoje życie i zmierzyć się oko w oko z tłumem oraz publiczną oceną. Zastanawiam się, jak to jest choć przez chwilę stanąć tam po drugiej stronie.. Zobaczyć 3 twarze od których jest zależny twój los oraz to w jakim humorze wrócisz do domu. Będzie dobrze, czy źle ? Spodobam się czy nie ? Myślę, że osoby, które postanawiają zwiedzić naszą ogólnie przyjętą "Kuchnie" muszą rozmawiać ze sobą przed lustrem i upewniać się, czy aby na pewno chcą to zrobić. Nie trudno się dziwić... Jeśli miałbym szansę choć na 2 min poczuć się, że jestem bliski sukcesu, to...chyba bym spróbował ;) Oczywiście gdybym miał co pokazać.
Podsumowując: Pozwolę sobie na samym początku przytoczyć pewien epizod. Pamiętacie rurka i " Upier....niczony stół" ? Ten pan, którego środowisko dziennikarskie powinno kojarzyć, również miał swoje " niezbyt udane 5 minut". Ciekaw jestem czy jego wpadka znajdzie się na antenie. Jeśli chodzi o Kubę Wojewódzkiego, który tak naprawdę zwrócił moją uwagę najbardziej mogę powiedzieć tylko jedno- ma zmarszczki, ale ma też " to coś" co wciąż czyni go ciekawą osobą, która jeszcze pewnie przez dłuuugie lata będzie brana pod uwagę w wyborze prowadzących programy rozrywkowe. Co do pozostałych jurorów- pozytywnie, ale bez szału. No chyba, że mamy mówić tutaj o wrażeniu jakie na mężczyznach zrobiła pani Okupnik, ale o tym chyba nie musimy dyskutować, bo są gusta i guściki. Dlaczego warto odwiedzić "kuchnię X-Factor" ? Dlaczego warto jeździć na kastingi ? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że każdy z nas jak to mówi Czesław Mozil " Ma to coś w głowie przed i po i to było takie.... że Hamburger i znaczaczysie i ja w to wierzę" Polecam tego typu rozrywkę każdemu, kto chodź przez chwilę chce uciec od rutyny i problemów, bo naprawdę warto.
Pozdrawiam "eksfaktorowo" MŁODY :)