piątek, 12 listopada 2010

Copacabana + sen którego nie powinno wogole być w mojej głowie

Zbiegi okoliczności prześladują mnie ostatnio na okrągło. Wczorajszy dzień rozpoczął się jak każdy inny- szary nudny poranek, pies ciągnący mnie po chaszczach w lesie i ja z papierosem ,którego i tak z rana nie miało być. Prysznic, moja twarz w lustrze ( wreszcie się ogoliłem PO TYGODNIU , ale liczy się to , że Igus ten zakład przegrał i ogolił się pierwszy bo szedł na imprezę ) Cały dzień bez celu , już standardowo Top gear na youtube do śniadania - no dosłownie mam wrażenie ,że pewnego dnia z tego fotela nie wstanę, że mój tyłek zwyczajnie mi się przyklei i tu umrę przed tym laptopem.No ale przechodząc do meritum sprawy -wieczór, wieczór wieczór - NO DOBRA , namówiliście mnie , długo się opierałem i te sprawy więc kolejny raz prysznic , prasowanie koszuli i jadę do Copacabany , gdzie pod plazą spotkałem się z Igusem i Mo i wszystkim innymi ludźmi. Grazia pracuje w Copie ? o kurcze :) miłe zaskoczenie miałem , lecz w miarę tego jak czekaliśmy na kolejne piwo jakoś wszystko ze mnie uchodziło , nie wiedziałem jak to będzie wyglądać, jednak było w porządku.Wracając do domu jechałem autobusem śmierci ponieważ każdy bieg jaki wrzucał pan motorniczy czy jak mu się tam mówi sprawiał , że praktycznie chciałem zrobić zwrot całego piwa które wypiłem. Kiedy już dotarłem do dziadków babcia niestety zobaczyła mnie w stanie ? w złym stanie mnie zobaczyła i na tym skończę opisywać swój wygląd w drodze powrotnej. USNĄŁEM JAKIMŚ CUDEM - ściągając wcześniej trampki w przedpokoju o mało się nie wypieprzyłem na regał z parasolami i innym dziwactwem które babcia zakłada na niedzielne biby do kościoła. SEN no tak a w tym śnie , ja wiadoma mi już osoba, nie wiem dlaczego ale w tym śnie było wszystko idealne , po prostu nikt nam nie przeszkadzał,o żesz kurwa mać jak było idealnie :( Nagle w planach był Kraków do którego mieliśmy jechać pociągiem z Dąbrowy Górniczej , ja i ona znaleźliśmy się na ul.3-go maja tam gdzie kiedyś sprzedawali kwiaty. Tyle ,że z my tam bylismy i byli też jej znajomi , którzy zaraz potem szybko się zmyli bo nas niby gonił czas i cały ten pociąg.I tutaj uwaga - sedno i esencja całego snu.Ja wpadam na genialny pomysł aby kupić jej pierścionek ( błagam niech mi ktoś powie czy po piwie sie takie pierdoły śnią ? - ja nic nie brałem ; O ) Z racji tego, że ja jestem bez kasy wchodzę do pana do sklepu w głowie mając jedną myśl ( dam jej go i to będzie oznaka tego , że już wreszcie jesteśmy na stałę - po prostu , żeby się już każdy odpierdolił od nas i żeby było wreszcie na spokoju bez żadnego ukrywania się , ściemniania ludziom , że ja pracuję do późna, a ona jest u koleżanki na kawie ;/.Wchodzę do tego sklepu... I kupuję pierścionek , ale zaraz zaraz WHAT THE FUCK ? dlaczego ja kupuje go w takim jakimś durnym automacie z zabawkami ? nie wiem , ALE przekręcam tą klameczkę małą i w sklepie gaśnie światło O_o Pan łysy tłumaczy , że trzeba przekrecić dwa razy, wtedy włącza się światło i wypada ta taka kuleczka a w niej (DLACZEGO kur... mać w kolorze różu ? ) ten pierścionek który wkładam do kieszeni , żeby się ściemnić , że niby nic nie kupiłem. Wychodzę ze sklepu , jej już nie ma... I właśnie w tym momencie stoję na ul.3-go maja sam pada deszcz,czuję, że znowu wszystko na nowo całe piekło się rozpoczyna. I właśnie wtedy budzę się w łóżku u babci godzina 5:56 na ogromnym zegarku świeci mi na czerwono.Czuje się mega załamany , dlaczego ? Czy jest jakieś okreslenie tego dlaczego poczułem się mega smutno? nie wiem.... Wiem natomiast jedno , że sen był zajebiście realny a w nim wszystko było idealne i tak jak miało być a obudziłem się z tym samym co wczoraj istniejącym syfem i popierdoloną rzeczywistością, którą jak mur blokuje nam drogę do naszych marzeń i zamierzeń.Janek Mela w swym przemówieniu powiedział , że trzeba wyciągać ze swojego życia wszystko to co pozytywne... Sorry ja już nie umiem
Pozdrawiam MŁODY :)