Taką nazwę nosi książka wydana w roku 1999.Jest to zbiór felietonów angielskiego dziennikarza i prezentera programu motoryzacyjnego "Top Gear" , którą obecnie czytam.
Jeremy Clarkson zdobywał wykształcenie w szkole średniej w Repton, z której – jak twierdzi – został usunięty za naganne zachowanie. Po opuszczeniu szkoły, pracował w firmie swoich rodziców, gdzie zajmował się sprzedażą zabawek - Misiów Paddingtonów.Jest on najlepszym przykładem,na to , iż niezależnie od tego jak starasz się ukierunkować swoją przyszłość nigdy nie wiesz jak skończysz.Nie wiem czy Jeremy planował sobie taką przyszłość, jednak jak na człowieka który wieczory spędzał w kasynach i totalnie nie obchodził się tym jak będzie wyglądać jego przyszłe życie skończył bardzo dobrze.Już w czasach dzieciństwa nie interesowała go piłka nożna, jak na typowego anglika przystało.Zamiast tego interesował się motoryzacją.Swoją pasję połączył w piękny sposób łącząc ze sobą elementy dobrego dziennikarstwa,humoru, zabawy słowem i miłości do "karoserii".Dla mnie jest on autorytetem, ponieważ łącząc swoją pasję, dziennikarstwo i zamiłowanie do motoryzacji dzięki temu wiele podróżował.Od zawsze marzyło mi się połączenie dziennikarstwa wraz z podróżowaniem.A ten człowiek po prostu to robi.I właśnie to w jego życiu uważam za najciekawsze.Dzięki książce "Wściekły od urodzenia" możemy wciągnąć się w świat motoryzacji i podróży.Pracując dla stacji BBC w programie "Top Gear" wraz z Richardem Hammondem I Jamsem May'em prowadzą obecnie najpopularniejszy program motoryzacyjny.Podróżują po całej europie oraz Stanach zjednoczonych by testować samochody.Te stare-klasyki i te nowe "Super szybkie wozy".W trakcie kręcenia programu Top Gear, Jeremy odbył wiele podróży po całym świecie dokonując efektownych wyczynów. M.in. przepłynął samochodem-amfibią własnej konstrukcji przez kanał La Manche.Oglądając ich program nigdy się nie nudzę.Każdy nowy odcinek przynosi coś nowego.Zarówno Jeremy,Hammond i May są niewątpliwie rozpoznawalnymi twarzami w UK, jednak nie chodzi tu o sławę, czy ilość zer na ich kontach.Chodzi o to,że ich pracą jest ich własna pasja.Zapewne każdy z was chciałby wykonywać taką pracę przy której by się nie nudził, która dawałaby mu satysfakcję i radość.Wydaje mi się,że o to właśnie w tym wszystkim chodzi i mam nadzieję, że kiedyś i ja będę pracował tak aby czuć się spełnionym w tym co robię.Bo nie ma nic gorszego niż każdy kolejny nadchodzący dzień, który jest przezroczysty i nie wnosi praktycznie nic ciekawego do naszego życia. "Książkę tę dedykuje... wszystkim tym,którzy ją kupili".Tak właśnie wygląda dedykacja zbioru felietonów Clarksona.Jeśli ktoś z was zastanawia się czy jest to ciekawa książka i czy na pewno da radę przeczytać ją całą pozwolę sobie zacytować fragment przedmowy cyt. "Nawet gdy mój nos eksploduje, a wszystkie palce będę miał powykręcane ze starości, wciąż będę przeciwnikiem silników Diesla, minivanów i Nissanów i z radością będę prezentował dowody na to, że Amerykanie są narodem dziwaków.250 milionów palantów mówiących językiem, w którym nie ma nawet słowa "palant".I możecie być pewni,że gdy umrę,u mojego notariusza znajdą notatkę,że chcę zostać zawieziony do grobu z prędkością 160km/h w jakimś wozie z silnikiem V8".Myślę,że komentarz jest tutaj nie potrzebny.Opinię o jego felietonach pozostawiam wam, ponieważ każdy ma inny gust.Jeśli jednak jesteś fanem motoryzacji i lubisz lekki język,ten dobry, a nie żałosny "angielski żart" oraz świetne porównania i relacje z różnych podróży po całym świecie- jest to niewątpliwie książka dla ciebie.
Polecam i pozdrawiam - MŁODY :)