niedziela, 16 stycznia 2011

Weekendowe niespodzianki i nie tylko.

Dawno nie pisałem tutaj o tym co się dzieje w moim życiu.Stwierdziłem,iż lepiej będzie jeśli postawię sobie jakąś poprzeczkę i tego będę się nadal trzymał.Jednak czasem trzeba zerwać z pewnym schematem i wybaczcie, ale dziś muszę tutaj opisać coś co bardzo mnie frapuje i sprawia,że muszę się z tym podzielić.Znajomi wiedzą iż mam tendencję do bardzo szczegółowego opisywania wydarzeń i tego co mnie interesuje- ale dziś mam prawo !Ale do sedna.Dawniej gdy byłem dużo dużo młodszy mieszkałem w ścisłym centrum miasta.Dąbrowa Górnicza jak dla mnie nie jest szczytem marzeń, nie posiada żadnych ciekawych ośrodków i centrum rozrywki.Jeśli jednak twoim szczytem marzeń jest kino,Aqua park Nemo z długami i bateriami słonecznymi na zewnątrz służącymi ograniczeniu płaconych rachunków za prąd,oraz kilka marnych pubów z osiedlowymi królami piwa lanego- to ok, nic mi do tego.Nigdy nie lubiłem korków,sąsiadki nade mną i pode mną które mnie nie lubiły za to,iż głośno słucham muzyki.Nigdy nie lubiłem słuchać odgłosu maszyny do szycia o 4 nad ranem i sąsiada z parteru który próbował dostać się do swego domu w nocy za pomocą ogromnego głazu.Alkoholików też nie lubiłem, jak i ludzi z marginesu społecznego.Któregoś pięknego dnia pojawiła się taka możliwość,aby wyprowadzić się z bloków na obrzeża miasta w celu odnalezienia spokoju i ciszy.Z dala od upierdliwych sąsiadów i braku miejsc parkingowych pod blokiem.Absolutnie nie potępiam ludzi mieszkających w blokach,ale jedni wolą mieszkać w pokoju o powierzchni wagonu, jeszcze inni na wsi,albo też w Nowym Yorku.Spokojna okolica, średnia wiekowa mieszkających ludzi w domach jednorodzinnych na Mydlicach +60, niedaleko las- wydawałoby się,że oaza spokoju.To jest na prawdę granica pomiędzy Dąbrową Górniczą a Sosnowcem,odziela je las.Zdecydowanie lubię wychodzić rano w kapciach i szlafroku z rana jedząc śniadanie na ogródku.Zdecydowanie lubię też widok Astona Martina mojej sąsiadki, oraz ryk jej odpalanego Porsche.Jednak nawet w tak spokojnej okolicy zdarzają się niespodzianki.Latem można spotkać tu zorganizowane grupy miłośników zielonej mocy, oraz pasjonatów składanego grilla za 10zł.Wieczorami pod moim domem stacjonuje pan w czerwonym polonezie,który z zasady lubi się w nim upijać a później w tym stanie wracać nim do domu.Ostatnio byłem nawet świadkiem romantycznego rozstania dwóch kochanków, oraz pościgu policyjnego- a wszystko to na jednej ulicy z dala od centrum.Jednak to co dziś ujrzały moje oczy przechodzi wszelkie granice głupoty i idiotyzmu.Bo jak inaczej można nazwać 16 latka w Audi A4, który spotyka się na moim osiedlu z jakimś nieznanym mi panem w innym aucie kupującego od niego tzw"temat na wieczór" ? Nie wiem.Czasem wydaje mi się,że żeby odnaleźć spokój musiałbym się wyprowadzić na biegun północny.Tak więc to, czy mieszkasz w centrum miasta,czy na jego obrzeżach, czy mieszkasz w bloku lub też na farmie-zawsze jesteś narażony na dziwne niespodzianki w postaci ludzi bez mózgów,którzy będą próbowali pokolorować ci życie na swój sposób.Mamy obecnie zimę-miłośników sportów zimowych, narciarzy zapraszam na niezłe widowiska poranne, gdzie w pobliskim lesie możesz zostać rozjechanym przez dziadka na nartach.W moich marzeniach czasem przewija się myśl,że jak wygram w totolotka przeprowadzę się do Californii ,gdzie mógłbym zamieszkać na totalnie zamkniętym osiedlu bogatych ludzi, gdzie wjazdu na osiedle pilnują opłacani ochroniarze,ale pewnie i tam spotkać będę mógł murzyna, który z chęcią odstrzeli mi łeb swoim desert eagle za "friko".
Pozdrawiam MŁODY :)