MŁODY
Moje głębokie przemyślenia
wtorek, 7 lutego 2012
Prasówka
Dziś zaczynamy od pedała, co by nam się nie nudziło. Dokładnie tak możemy ująć sytuacje, w której kobieta myli gaz z hamulcem, bądź też sprzęgło z błyszczykiem do ust. Nie wciskamy błyszczyku do ust, tylko sprzęgło przy zmianie biegu. Nie odwrotnie. Do tego niecodziennego zdarzenia doszło na egzaminie na prawo jazdy w Częstochowie. Osobnik płci żeńskiej postanowił sprawdzić wytrzymałość ogrodzenia. Miejmy nadzieję, że tej pani spieszyło się z wycieczką na Jasną Górę.Jak podaje onet.moto egzaminator musiał gonić auto z "mistrz kierownicy ucieka 2", by wyciągnąć kluczyki ze stacyjki.
W tej sytuacji kierujący pojazdem nr.2 powinien " dać sobie spokój z robieniem prawa jazdy" i pozwolić prowadzić panu motorniczemu. Do żywotnie bilety na wszelkie środki komunikacji miejskiej dla osób, które w komentarzach na onecie piszą " Boże pomóżcie mi, zdaję 17 raz od 3 lat i nie mogę zdać". Gratulujemy pani, która twierdzi, że " W KOŃCU SIĘ UDA" bo inaczej być nie może...
Jak Reni Jusis rodzi dziecko, to aż się u w " ó " otwiera i nie tylko. Zdjęcie poniżej krąży w sieci i świecie internetowym od jakiegoś czasu. Ja tam się nie śmieję, bo moja interpunkcja i ortografia sama pozostawia wiele do " rzyczenia" więc PEACE and Love i nie śmiejemy się, bo każdemu się zdarza :)
27 kwietnia Katowice przeżyją prawdziwy szok połączony z "loł kingami i walczącymi kogutami". Zapowiada się walka wieczoru pomiędzy większym i mniejszym oraz głupim i głupszym. Obaj panowie zmierzą się na ringu w czymś co w Polsce się nazywa "MMA" Ten pierwszy ładuje w siebie rocket fjul, zajada się stejkami i mieszka w elej, drugi natomiast wymyślił sobie pomysł na życie. Daje się tłuc po ryju wszystkim znanym celebrytom. Mało tego, robi to za kasę. Gratulujemy pomysłu na utrzymanie rodziny !Tak pierwszego osobnika jak i drugiego przedstawiał nie będę, w końcu oboje sami przedstawią swoje sylwetki 27 kwietnia. Czekamy więc na rzucanie przez pół ringu, łamanie rąk i nóg, oraz hardkorową walkę.
Pudelkowej tradycji głupoty i newsowego świata musi stać się za dość. Dziś konkurs na blogu młodego na najbardziej kretyńską informacje wygrywa para GOMEZ-BIEBER. Otóż tych dwoje, a raczej Ta jedna jedyna chce w wieku 25 lat mieć męża i się ożenić. Justin zapewne da radę bo za te kilka lat własnemu dziecku kupi hotel w Vegas i tira murzynów do zabawy. Z niecierpliwością czekamy na relacje ze ślubu królewskiej pary i wszystkie nastolatki tnące się żyletkami na antenie za księciem z bajki, co to go ponoć kobieta zgwałciła.
Prawdziwa krypciocha na koniec, ale w dobrej intencji. News z ostatniej chwili z życia uczelni Humanitas. Od jutra 4stream będzie emitował nowe i całkiem pogięte poczynania naszych kolegów z grupy, gdzie będziemy mogli usłyszeć ich jeszcze bardziej pogięte poglądy na świat i nie tylko. Wszystkich chętnych zapraszamy już jutro z kawą i papierosem na godzinę 8:00 pod podany adres: http://www.4stream.pl/listen-18578.html. Będzie wszystkiego w opór, a na antenie będzie się lał " dżony łalker" a jak będziecie chcieli, żeby was chłopaki z radia zabrali do muzeum lotnictwa, to was zabiorą do muzeum lotnictwa KUU...A jego mać !!!
Pozdrawiam, Młody :)
wtorek, 31 stycznia 2012
Prasówka
Prywatna prostytutka, młoda dziewczyna, ciacho na wyłączność czy jak kto woli kobieta plastik z tunelem powietrznym między uszami zamiast mózgu. Jak inaczej można nazwać kobietę, która po raz piąty odmawia związku małżeńskiego z dawną gwiazdą popularnego serialu " Słoneczny Patrol " ? Jak widać 60 letni David Hasselhoff wciąż nie zamierza dać za wygraną. Będzie błagał więcej i mocniej. Możemy tylko przypuszczać, że w jego krwi wciąż płynie " Rocket Fuel" w przeciwnym razie oprócz pięknej i głupiej dziewczyny uschniętym patykiem nic nie zdziała.
Patrząc na to zdjęcie przechodzą mnie ciarki po plecach. Mam nadzieję, że w jego wieku będę równie giętki i mocny.
WŁOCHY:
Unikam tematów sportowych jak tylko mogę, jednak tym razem musimy kogoś pochwalić ! Czerwiec może okazać się miesiącem marzeń dla naszego polskiego sportowca Roberta Kubicy. Jak podają włoskie media nasz rodak będzie miał za zadanie być kierowcą testowym bolidu Ferrari wyposażonego w 1,6 litrowy silnik V6, który ma zostać wprowadzony w 2014 roku. Dzięki obserwacjom poczynań polaka inżynierowie będą mieli czas na wyeliminowanie ewentualnych błędów bolidu, a Kubica na optymalny powrót do formy.
Patrząc na zdjęcie Roberta wrzucone przez serwis onet.pl nie umiem dopatrzeć się entuzjazmu na jego twarzy. Dziennikarzom serwisu gratulujemy doboru "Topowej fotki Kubicy".
Obecny rok miał, lub też ma przynieść kryzys gospodarczy, euro" Czyli katastrofę Polski" oraz koniec świata. Jeśli chodzi o euro sprawa jest jasna. W koniec świata nie każdy wierzy. Jedno jest natomiast pewne. Według byłego wiceprezesa NBP Krzysztofa Rybińskiego " Polacy mają zacisnąć pasa", ponieważ nadchodzą chude lata dla Polski. W naszym kraju mamy chudy ser, chude modelki w " Top model" Czas na chude portfele, którym od lat brzuch przyległ do kręgosłupa. A to wszystko jest niby spowodowane tym, że bierzemy kredyty i za dużo wydajemy. Dodatkowo lata 2012-2013 mają przynieść dużo śmierci osób starszych. Nie wiem czy ta informacja ma nas pocieszać, ale zapewne każdy znajdzie w tym jakieś pozytywy. O tym, że jesteśmy już nawet za biedni na kryzys nie warto wspominać.
Dokładnie taki mózg będziemy mieć z każdym nadchodzącym dniem wypłaty.
Zaraz po ACTA nadszedł czas cenzury w internecie. Pierwszym objawem są ocenzurowane słowa Kuby Wojewódzkiego, który felietonie dla polityka.pl wypowiedział się w sposób negatywny o biblii. Jak wiernie donosi "Pudelek" wredne komentarze kuby w polityce mają swoje granice. Od dziś pamiętamy, że nie śmiejemy się z biblii oraz historii o rozstąpieniu morza, "człowieki głupie".
Pudelkowi gratulujemy dobrania zdjęcia. Idealnie pasuje tutaj hasło " BITCH, PLEASE ".
Na koniec nie możemy zapomnieć o ludziach smutnych, cierpiących z powodu różnych potrzeb. Dziś plebiscyt na ludzką głupotę "oraz najbardziej ugodową polkę w kraju " wygrywa Majka 7002.
Miejmy nadzieję, że i majka odnajdzie swoją potrzebę. W końcu 3 tysiące złotych to nie tak dużo, jak na osobę z którą możemy się "dogadać". Z niektórymi nie dogadamy się nigdy nawet za okrągły milion.
Pozdrawiam, MŁODY :)
czwartek, 12 stycznia 2012
X-Factor Zabrze
No i nadszedł ten jakże piękny dzień, w którym przyszło mi odwiedzić kuchnię. Była to kuchnia niesamowita mimo średniego nastawienia na sam wyjazd i pobyt na sali, która pompowała temperaturę miliona stopni. Przyszło nam zmierzyć się z wieloma dźwiękami. Jednym szło gorzej, drugim lepiej. Komentarze dotyczące Jurorów ? Zostawmy na później. Komentarze dotyczące publiczności ? Również zostawmy na później. Dziś skupiamy się nad tym, co najważniejsze, a co za tym idzie- naszą kuchnią.
Teoretycznie u góry powinna tu być mega zajawka dotycząca tego jak warto było, co było, co się działo i dlaczego, a także to dlaczego grupie studentów dziennikarstwa chciało się pojechać do Zabrza i siedzieć 2 dni w niezbyt dużym pomieszczeniu z dzieciaczkami oraz zawodowymi wokalistami na skalę światową. Również tego nie będzie. Przechodzimy teraz do strony technicznej, która wciąga nas w świat ludzi sterowanych. Mowa tutaj o publiczności oraz organizatorach, którym już na samym starcie należą się ukłony aż po same kostki. Jeszcze nigdy nie widziałem tak dobrze zorganizowanej publiczności, która jest tak plastyczna, że nawet starsza pani z osteoporozą potrafiła by ulepić z takiego materiału bitwę pod Grunwaldem. Kuchnia X-Factor wygląda naprawdę interesująco. Jesteśmy świadkami wielu ciekawych sytuacji.Jest śmiech, jest dobra zabawa - są łzy i momenty totalnej euforii. Organizatorzy potrafią poruszyć tłumy i czasami możemy poczuć się jakbyśmy byli na zajęciach z przysposobienia obronnego. " Prezentuj broń, spocznij, baczność, klaszcz jak u Rubika, usiądź uśmiechnij się udaj, że jest fajnie, udaj, że jest nudno i jurorzy nie mają racji. Wszystko niestety wygląda inaczej od naszej kuchni gdy siedzimy na foteliku w samym epicentrum wielkiej zorganizowanej parady pt " Wszystko udawane", choć może to złe określenie i nie do końca mam rację. Nagłośnienie niesamowite. Bassy z głośników gniotą nasze mostki i dodają + 20 uderzeń dla naszego serca. Oświetlenie powoduje omdlenia i potrójną scenę w naszych oczach. Czas na jurorów, bo to właśnie oni, a nie ludzie na scenie napędzają program. Cała atmosfera przekłada się na wchodzenie w interakcję z widownią. Kiedy wchodzi pan Kuba Wojewódzki i przybija mi piątkę czuję się super, jednak kiedy pan Kuba przechodzi do konkretów oceniając występujących momentami nie jest wesoło. Czesław Mozil jak to bywa z Cześkiem posiada swe ciekawe interpretacje i często zadziwia publiczność swoimi porównaniami. Tatiana Okupnik załatwia wszystko pośladkami i swoim " Wdziękiem". Maroon 5 porusza publiczność i nadaje "pełnej pompy" nawet największym kłodom na widowni. Kiedy wchodzi ten utwór wszyscy wstają z foteli i zaczyna się jedna wielka impreza. Oczywiście nie odbywa się to bez powtórek, bo przecież wszystko musi być idealnie i cały czas jesteśmy jak marionetki. Trochę to wszystko sztuczne i czuć smak tektury, jednak " ktoś za to płaci, więc ktoś wymaga". Dla samego faktu, że jesteśmy na widowni i spędzamy czas w bardzo ciekawym miejscu- warto odwiedzić kasting X-Factora. Chociażby dla 2 dni podczas których czujemy się totalnie wyjęci z życia i otaczającej nas rutyny. Zapominamy o problemach, a każdy w środku czuje się gwiazdą, która w mniejszym bądź większym stopniu czuje się ważna i ma wpływ na przebieg przesłuchań. Nie możemy też zapomnieć o ludziach, którzy przyjeżdżają tam, by odmienić swoje życie i zmierzyć się oko w oko z tłumem oraz publiczną oceną. Zastanawiam się, jak to jest choć przez chwilę stanąć tam po drugiej stronie.. Zobaczyć 3 twarze od których jest zależny twój los oraz to w jakim humorze wrócisz do domu. Będzie dobrze, czy źle ? Spodobam się czy nie ? Myślę, że osoby, które postanawiają zwiedzić naszą ogólnie przyjętą "Kuchnie" muszą rozmawiać ze sobą przed lustrem i upewniać się, czy aby na pewno chcą to zrobić. Nie trudno się dziwić... Jeśli miałbym szansę choć na 2 min poczuć się, że jestem bliski sukcesu, to...chyba bym spróbował ;) Oczywiście gdybym miał co pokazać.
Podsumowując: Pozwolę sobie na samym początku przytoczyć pewien epizod. Pamiętacie rurka i " Upier....niczony stół" ? Ten pan, którego środowisko dziennikarskie powinno kojarzyć, również miał swoje " niezbyt udane 5 minut". Ciekaw jestem czy jego wpadka znajdzie się na antenie. Jeśli chodzi o Kubę Wojewódzkiego, który tak naprawdę zwrócił moją uwagę najbardziej mogę powiedzieć tylko jedno- ma zmarszczki, ale ma też " to coś" co wciąż czyni go ciekawą osobą, która jeszcze pewnie przez dłuuugie lata będzie brana pod uwagę w wyborze prowadzących programy rozrywkowe. Co do pozostałych jurorów- pozytywnie, ale bez szału. No chyba, że mamy mówić tutaj o wrażeniu jakie na mężczyznach zrobiła pani Okupnik, ale o tym chyba nie musimy dyskutować, bo są gusta i guściki. Dlaczego warto odwiedzić "kuchnię X-Factor" ? Dlaczego warto jeździć na kastingi ? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że każdy z nas jak to mówi Czesław Mozil " Ma to coś w głowie przed i po i to było takie.... że Hamburger i znaczaczysie i ja w to wierzę" Polecam tego typu rozrywkę każdemu, kto chodź przez chwilę chce uciec od rutyny i problemów, bo naprawdę warto.
Pozdrawiam "eksfaktorowo" MŁODY :)
wtorek, 3 stycznia 2012
DOBRY TEMAT
Choć pewnie dla wielu "hejterów" komedii romantycznych kolejny pożeracz czasu i totalna tandeta. Ciekawskich może przyciągnąć jednak tytuł " Friends with Benefits" co przez Filmweb zostaje przetłumaczone jako " To tylko seks" Zagadka numer jeden : dlaczego ludzie nie lubią komedii romantycznych ? Dlatego, że wszystko jest do przewidzenia jak to, że jutro będziemy rano myć zęby przed pracą, a część z nas nie zdąży wypić porannej kawy i nie zje na śniadanie obowiązkowego papierosa. Romantyczne sceny, ciekawe ujęcia i romantyczna muzyka.Takie są już komedie romantyczne. Mają rozczulać, wywoływać emocje.
Oglądając "Friends with Benefits" zostajemy jednak mile zaskoczeni. Oczywiście film jest napakowany romantycznymi scenami i dzikim seksem, jednak posiada w sobie pewne elementy humorystyki które mogą przyciągnąć widza i sprawić, że chętnie obejrzy go do snu. Miejmy nadzieję, że amerykanie wpadli na kolejny świetny pomysł i tym razem ich komedie będą zaskakiwać, a ta produkcja ma być jednym z przykładów.
Historia zaczyna się banalnie on "Justin Timberlake" jest dyrektorem artystycznym, ona "Mila Cunis" zajmuję się rekrutacją pracowników do jednej z Nowojorskich firm. Sympatyczny chłopiec z Los Angeles- miasta grzechu słońca i miłego nastawienia do ludzi trafia do zatłoczonego Nowego Yorku, gdzie jest odbierany za durnia. Szybko jednak okazuje się że filmowy Dylan jest uzdolniony artystycznie.Po dłuższych namowach Jamie postanawia spróbować swoich sił w nowej firmie. W tym momencie przychodzi czas na erotyczny wątek. Jest seks jest ogień, jest namiętność, jednak ? Bez zobowiązań. Bohaterowie ustalają surowe zasady swojej znajomości, których mają zamiar się trzymać.
Wspólne obiady,wzajemne poznawanie swoich charakterów, oglądanie romantycznych filmów oraz przyzwyczajanie się do swoich upodobań prowadzi naszych bohaterów przez słodziutką codzienność i pozwala zabić czas po pracy. Razem z tym w dalszym ciągu przeplata się znajomość bez zobowiązań- zero uczuć, czysta przyjemność i wzajemna korzyść. Jednak to tylko film, a jak to w każdym filmie przychodzi czas na wątek kulminacyjny. W końcu Dylan zabiera swoją rozrywkową koleżankę do Los Angeles, gdzie poznaje ona jego rodzinę oraz tatę, który chodzi bez spodni i jest ciężko chory. Niesamowitym i mega zaskakującym faktem jest ścieżka dźwiękowa zespołu Death Cab, która według mnie idealnie wpasowała się zarówno w scenę jak i powszechnie panujący klimat Hollywoodu i przesiadywania bohaterów na literce "O". Kolejne kilka ujęć magicznego Los Angeles i mamy klimat w głowie. W tym samym momencie jesteśmy w stanie sprawdzić ile czasu upłynęło od początku filmu i wciąż nie możemy wyjść z podziwu, że jeszcze to oglądamy. Jest coś specyficznego w samych scenach, które odgrywają aktorzy- coś co przyciąga i nie pozwala nam "kliknąć krzyżyka"
Jednak jak w każdym filmie następuje moment załamania i nagle wszystko się psuje. Właśnie wtedy Jamie jest świadkiem rozmowy Dylana z jego siostrą, w której obgaduje ją za plecami. Dziewczyna wraca do Nowego Jorku i teraz już czas na naprawę popsutych relacji. Standardowo- nie odbieramy telefonów, brakuje tylko jedzenia lodów na poprawę humoru. Dylan szuka odpowiedzi na pytania, które bombardują jego głowę. Ostatecznie odpowiedzi udziela mu jego ojciec z chorobą alzheimer'a zajadając się stekiem i siedząc bez spodni na lotnisku. Dosyć dziwna scena, jednak można w niej odnaleźć pewne bariery jakie przezwycięża nasz filmowy Dylan. Wypadałoby teraz, aby nastał moment happy endu i tak też się dzieje.
Podsumowując film jest napakowany naprawdę dużą ilością zabawnych scen, świetnymi ujęciami i dobrą muzyką. Zadowoli każdego, kto chce się rozerwać i obejrzeć coś lekkiego na poprawę humoru. Jedni z nas odnajdą w nim sytuacje żywcem wyjęte z własnych wspomnień, jeszcze inni pokochają fabułę i uśmiechniętą buzię pana Justina Timberlake'a. Fanów jego muzyki muszę niestety rozczarować- nie ma ballad i pełnych utworów oraz popisów wokalnych, są za to przyśpiewki. Fanatyków pięknych kształtów i nietuzinkowej urody przyciągnie niewątpliwie Mila Kunis.
Wszystkich tych, którzy mają ochotę obejrzeć tę produkcję zachęcam do pobrania super torrentu i poświęcenia jednego wieczoru z "seksem bez zobowiązań"- przekonajcie się czy warto.
Pozdrawiam, MŁODY :)
sobota, 3 grudnia 2011
Kuba Wojewódzki vs Tymon Tymański
Jeszcze niedawno, bo zaledwie parę dni temu mieliśmy okazję obejrzeć walkę naszego najlepszego zawodnika w klasie "MMA"- Mariusza Pudzianowskiego. Wszyscy lubimy rywalizację,ale nie tylko taką z użyciem mięśni, także tą słowną. Tak też się stało. Tym razem odbywa się ona jednak na płaszczyźnie "ludzi zza szkiełka" Dzisiejszymi faworytami na intrygujący mnie materiał pozostają Kuba Wojewódzki i Tymon Tymański.
Przeglądając onet.pl- niezbyt wiarygodne źródło informacji, mamy tendencję przeglądania wiadomości z kraju i ze świata. Naszą uwagę przykuwają również wielkie tytuły na pół strony, zdjęcia, porady odnośnie żywienia, tego jak się ubierać, jakie zegarki są modne tego sezonu, oraz że Doda Dorota Rabczewska ma problemy z kręgosłupem przez swój "zbyt ciężki biust". Dziś faworytami jest szaleniec z serwisu youtube.com, który skacze z wielkich skał. Gdzieś pomiędzy wierszami odnajdujemy tekst o nazwie Wojewódzki wyszydzony i zwyzywany. Nie od dziś wiadomo nam, że człowiek, który jest niemiły i szydzi z ludzi w końcu zostanie wyszydzony i zwyzywany. Nic nowego dla tego pana. Jak sam twierdzi "dostaje w ryja od lat" i jak widać dobrze się z tym czuje. Ba nawet dobrze z tego żyje. Przedstawiam dwóch dzisiejszych wojowników. W lewym narożniku polski dziennikarz muzyczny i radiowy, publicysta, perkusista, showman, satyryk i felietonista tygodnika "Polityka",prześmiewca świata, wujek cięta riposta, twarz telefonii komórkowej "PLAY" - Kuba Wojewódzki
W prawym narożniku...KTO TO JEST !!!? Wygląda prawie jak Nergal, ale nim nie jest, zarost... hmm no nie dam rady. AAAA no tak... polski kompozytor, multiinstrumentalista, poeta, prozaik; twórca pojęcia yass. Wszyscy znamy pana Ryszarda Tymańskiego.
Jak podaje serwis plejada.pl "W ostatnim czasie możemy zauważyć zmasowany atak skierowany w stronę Kuby Wojewódzkiego". Przyczyną tego starcia dwóch zawodników jest atak pierwszego na drugiego. Ten pierwszy zarzuca temu drugiemu, że ten pierwszy wyśmiał i wykpił występy drugiego na promowanych imprezach.Na miłość boską, czy naprawdę to tym trzeba w dzisiejszych czasach żywić ludzi ? Serwis plejada.pl umieszcza komentarze z bloga pana Tymańskiego, w którym to opisał on swoje refleksje i sympatie dotyczące pana Wojewódzkiego cyt."Słodki, przesympatyczny Kubo! (...) Rozumiem, iż żyjąc z obśmiewania ludzi – niczym kumaty pawian - liczysz się z tym, że drobiny ciskanego w oponentów kupska mogą znienacka znaleźć się na Twoim wiecznie rozbawionym obliczu – napisał na swoim blogu Tymon Tymański, kiedy Wojewódzki skrytykował go za występ na imprezie Rossmana" IMPREZIE ROSSMANA, IMPREZIE ROSSMANA !!! .Moje pytanie brzmi, dlaczego ludzie szukają dziury w całym i dlaczego kłócą się publicznie o takie pierdoły? Co kogo obchodzą imprezy Rossmana ? W jakim celu te komentarze ? co miał na myśli podmiot liryczny, i czy Hanka z "M jak miłość" jeszcze wróci ? O tym jak i o wielu innych pierdołach możemy czytać na stronach typu plotek.pl czy też pudelek.
Na stronie polityki, gdzie Kuba pisze swoje felietony możemy zauważyć wpis dotyczący Tymańskiego cyt." Oto zdarzenie godne miana moralitetu. Na manifestacji 11 listopada artysta Tymon Tymański wykonał swój przewrotny numer zatytułowany „Dymać orła białego”. Jako że muzyk nie miał na sobie kominiarki, sprawa szybko trafiła do prokuratury. Jak uczy ta historia, w Polsce bezpieczniej być faszystą niż piosenkarzem" Ewidentnie widać ten przejaw agresji, faktycznie jest to jakiś dowód na to, że pan Kuba ma coś do Rycha, jednak nie od dziś wiadomo, że felietony wojewódzkiego na polityka.pl nie mają charakteru typowo felietonowego. Jest to bardziej zlepek nowości pudelkowo-celebryckich oraz jego osobistych przekonań i opinii o innych gwiazdach, a także tego co jest warte napisania i skomentowania. Pytanie tylko czy warto ciągle komentować życie innych i naśmiewać się z kogoś nie patrząc na siebie ? Odp brzmi: tak. Wszyscy to lubimy i nikt się z tym nie kryje. Komentowanie wszystkiego co wokół nas, każdego kto głupio się zachowa. Jak samolot ląduje bez podwozia onet grzmi. Jak Kwaśniewski jest pijany i ma chorobę filipińską grzmi gazeta.pl onet.pl i wszystko inne. Jak Kuba Wojewódzki grzmi na Rycha, grzmi o tym onet i grzmi o tym cały świat. Pytanie tylko po co i w jakim celu ? Zjawiskiem powszechnym jest już wchodzenie gwiazdom do tyłka.Same gwiazdy również lubią pokazywać swój tyłek. Jak dla mnie równowaga w przyrodzie zostaje zachowana i wydaje mi się, że jak pan Kuba " dostanie w swojego ryja" media również będą o tym śpiewać, a śliwa pod okiem pana Wojewódzkiego, będzie dorodna jak owoce na Sycylii w okresie zbiorów. Wydaje mi się, że ten człowiek nawet z uszczerbku na zdrowiu nie zrobi sobie nic. W końcu " Wodę Dodową" już przeżył. Najwyraźniej czas dorzucić do pieca.
Pozdrawiam, MŁODY :)
czwartek, 1 grudnia 2011
Skins UK
Skins -brytyjski serial opowiadający o życiu grupy nastolatków z Bristolu. Premiera pierwszej serii miała miejsce 25 stycznia 2007 roku na antenie kanału E4. Tytuł serialu pochodzi od słowa skins, które w slangu brytyjskim oznacza bletkę – bibułkę do skręcania jointów bądź papierosów.
Wikipediowo brzmi to tak.Jak dla mnie słowo Skins nie kojarzy mi się z " kumplami", jednak mimo to serial właśnie o tym jest. Jest o kumplach, ale nie są to kumple od piwa, tylko od piguł. Zawsze zastanawiałem się, jak będzie wyglądać życie studenckie no i niestety tak nie wygląda. W serialach amerykańskich wszystkie części "American pie" są przedstawione tak samo- alkohol, dziewczyny, imprezy na całego, jednak to tylko film.
Brytyjska wersja jest dużo lepsza od tej amerykańskiej. Jeśli ktoś nie wie o jakim serialu mowa to spoiler znajduje się tutaj
Świeżo po obejrzeniu wszystkich pięciu sezonów, które zostały dotychczas wyemitowane muszę stwierdzić, że najlepszy jest sezon pierwszy. Dlaczego ? Może dlatego, że w każdym z sezonów występują inni aktorzy i wydaje mi się, że nie jest to dobry pomysł. Serial przedstawia typową grupę nastolatków z wieloma defektami i problemami. Nie można zapomnieć o totalnej patologii i rzucaniu mięsem, co najwyraźniej ma zobrazować nam tą konkretną grupę nastolatków, którzy kroczą przez życie bez ograniczeń. Pośród codziennych imprez zakrapianych wódką i połykanymi pigułkami całą esencją serialu, która ma utrzymać widza przed ekranem jest charakterystyka postaci. Jeśli rzucimy okiem na trailer możemy dostrzec serialowego Tony'ego i jego siostrę Effy, którzy moim zdaniem ratują cały serial przed upadkiem. Poza tymi dwoma postaciami daje radę także Mike Baley, który odgrywa rolę serialowego Syda. Jego życie jak i perypetie ciągle łączą się z dwójką powyższych postaci. Mimo całego mega wielkiego bałaganu można dostrzec, że wszyscy traktują siebie jak jedną wielką rodzinę. Serial nie posiada jakiejś wielkiej fabuły. Ludzie w wieku nastolatków przeżywają zawody miłosne, jest płacz, jest śmiech, są problemy, wzloty upadki.
Najbardziej przypadła mi jednak mimo wszystko postać Effy Stonem, siostry Tony'ego, która jest według mnie wybitna. Cała jej charakterystyka, ubiór, makijaż, zachowania- wszystko to łączy się w jedną całość tworząc postać idealną. Dziewczynę, która z jednej strony nie dba o siebie, a jednocześnie jest bystra i przewidywalna.
Poszarpane sukienki, łańcuchy, mocny makijaż, glany, wszystko co czarne mroczne, złe i niebezpieczne w dziewczynie, która tak naprawdę ukrywa swoje "prawdziwe ja". "Skins" jest bogaty w świetne dialogi, ale też posiada wiele niezrozumiałych sytuacji, często dającym do myślenia. Od pierwszego do piątego ostatniego w tym roku wyemitowanego sezonu serial nie ewoluuje. Jest cykliczny, zmieniają się wydarzenia i aktorzy oraz ich problemy, jednak przedział wiekowy ludzi jest ten sam tak samo jak ich pozycja w życiu. Nie ma wielu wątków, które mogłyby przyciągnąć tutaj miłośników muzyki klasycznej.Usłyszymy "Chemical Brothers", "The Gossip", "Bloc Party" oraz dużo muzyki elektrycznej i alternatywnej. Trafia to niewątpliwie do konkretnych ludzi.
Podsumowując: Serial jest naprawdę mega pokręcony i zagmatwany, jednak nie mogę powiedzieć, że nie przyciąga :) Mimo zmian aktorów, wielu niezrozumiałych zachowań i patologicznego myślenia odgrywanych postaci warto obejrzeć wszystkie sezony. Tak naprawdę w każdym z nich jest jedna postać, która intryguje nas swoją osobowością, ubiorem, zachowaniem i tym co się wokół niej dzieje.Polecam serial każdemu, kto ma godzinę na totalną ucieczkę od życia codziennego i chce zaciągnąć się maksymalną mieszanką przypominającą dynamit imprez i życia na totalnym luzie.
A na koniec mały teścik, dla tych, którzy mają zamiar obejrzeć pierwszy sezon "Skinsów" zdjęcie powyżej- Dziewczyna, czy chłopak ? Jeśli wciąż się zastanawiacie ściągnijcie wszystkie 5 sezonów :)
Pozdrawiam, MŁODY :)
czwartek, 24 listopada 2011
Kid Cudi " Man on the moon" 2009
Kid Cudi, czyli tak naprawdę Scott Ramon Seguro Mescudi amerykański raper, wokalista i aktor. Popularność zdobył wraz z premierą jego debiutanckiego mixtape'u A Kid Named Cudi w 2008 roku. Od tego czasu, Kid Cudi wydał dwa albumy studyjne i współpracował z takimi artystami, jak m.in.: Kanye West, Jay-Z, Common, David Guetta i MGMT.
Powszechnie jest nam znany z utworu " day n'nite zremixowanego przez crookersa, który możecie zobaczyć tutaj
Znalazł on swoich fanów w trybie natychmiastowym. Album " Man on the moon" o którym dziś postanowiłem wspomnieć jest chyba jednym z najbardziej magicznych krążków jakie miałem okazje przesłuchać " od niechcenia". Dosyć sceptycznie podchodziłem do twórczości człowieka który łączy swoją karierę muzyczną z aktorstwem i wielką komercją. Mowa tutaj o kolejnym panu o pseudonimie Jay-Z, który to z kolei zwrócił uwagę na naszego Scott Ramona i pomógł mu w tzw "rozwinięciu skrzydeł". Bez wątpienia przyniosło to Scottowi dużo korzyści i tak powstał album o którym mowa w dzisiejszym poście. Nie miałem zamiaru kupować płyty, gdyż nie jestem fanem zbierania płyt, jednak po przesłuchaniu stwierdzam, że chętnie wrzuciłbym ją do kieszeni w schowku swojego samochodu i puszczał co jakiś czas. Jest to krążek niewątpliwie mega klimatyczny. Przesłuchując pierwsze 3 utwory naprawdę możemy odnieść wrażenie jakby Cudi miał zamiar opowiadać bajkę. Kolejne utwory przeplatane są 45 sekundowymi remixami " Lady Gagi" ( to ta, która jest taka ohydna i brzydka a poza tym ubiera się w stroje przypominające statki kosmiczne). Sama okładka albumu również jest ciekawa Man on the moon, czyli człowiek na księżycu bądź też wklejony księżyc w głowę, lub jak kto woli głowa w księżyc. Tak czy siak bardzo kolorystycznie i przyciąga uwagę.
Mówiąc o krążku z 2009 roku nie sposób zapomnieć o utworze " Alive", który według mnie najbardziej pasuje do okładki.
Podsumowując spodziewałem się kolejnej komercyjnej płyty z utworami o ciężkim życiu i biedzie. Spodziewałem się kolejnej "gwiazdy" która wschodzi i upada promując się po przez już istniejących artystów, jeśli w ogóle tym mianem można określić jakichś wokalistów ze Stanów Zjednoczonych. Jest masa ludzi, którzy twierdzą, że Stany zjednoczone kojarzą się z aktorami, którzy nie umieją grać i wokalistami, którzy nie umieją śpiewać a robią na tym duże pieniądze. Jednak "księżyc" Scotta jest jak najbardziej lekki dla ucha i pozwala wejść w jego bajkę, jego klimat, który według mnie jest nie do podrobienia. No i rzecz jasna- nie ma śpiewania w złocie o biedocie. Jest wesoło, jest lekko- jednym słowem tak jak powinno być. Polecam każdemu, kto słyszał choćby kawałek umieszczony na samej górze. Zakup, bądź pobierz płytę z internetu i przekonaj się sam, tak jak i ja.
Pozdrawiam, MŁODY :)
Powszechnie jest nam znany z utworu " day n'nite zremixowanego przez crookersa, który możecie zobaczyć tutaj
Znalazł on swoich fanów w trybie natychmiastowym. Album " Man on the moon" o którym dziś postanowiłem wspomnieć jest chyba jednym z najbardziej magicznych krążków jakie miałem okazje przesłuchać " od niechcenia". Dosyć sceptycznie podchodziłem do twórczości człowieka który łączy swoją karierę muzyczną z aktorstwem i wielką komercją. Mowa tutaj o kolejnym panu o pseudonimie Jay-Z, który to z kolei zwrócił uwagę na naszego Scott Ramona i pomógł mu w tzw "rozwinięciu skrzydeł". Bez wątpienia przyniosło to Scottowi dużo korzyści i tak powstał album o którym mowa w dzisiejszym poście. Nie miałem zamiaru kupować płyty, gdyż nie jestem fanem zbierania płyt, jednak po przesłuchaniu stwierdzam, że chętnie wrzuciłbym ją do kieszeni w schowku swojego samochodu i puszczał co jakiś czas. Jest to krążek niewątpliwie mega klimatyczny. Przesłuchując pierwsze 3 utwory naprawdę możemy odnieść wrażenie jakby Cudi miał zamiar opowiadać bajkę. Kolejne utwory przeplatane są 45 sekundowymi remixami " Lady Gagi" ( to ta, która jest taka ohydna i brzydka a poza tym ubiera się w stroje przypominające statki kosmiczne). Sama okładka albumu również jest ciekawa Man on the moon, czyli człowiek na księżycu bądź też wklejony księżyc w głowę, lub jak kto woli głowa w księżyc. Tak czy siak bardzo kolorystycznie i przyciąga uwagę.
Mówiąc o krążku z 2009 roku nie sposób zapomnieć o utworze " Alive", który według mnie najbardziej pasuje do okładki.
Podsumowując spodziewałem się kolejnej komercyjnej płyty z utworami o ciężkim życiu i biedzie. Spodziewałem się kolejnej "gwiazdy" która wschodzi i upada promując się po przez już istniejących artystów, jeśli w ogóle tym mianem można określić jakichś wokalistów ze Stanów Zjednoczonych. Jest masa ludzi, którzy twierdzą, że Stany zjednoczone kojarzą się z aktorami, którzy nie umieją grać i wokalistami, którzy nie umieją śpiewać a robią na tym duże pieniądze. Jednak "księżyc" Scotta jest jak najbardziej lekki dla ucha i pozwala wejść w jego bajkę, jego klimat, który według mnie jest nie do podrobienia. No i rzecz jasna- nie ma śpiewania w złocie o biedocie. Jest wesoło, jest lekko- jednym słowem tak jak powinno być. Polecam każdemu, kto słyszał choćby kawałek umieszczony na samej górze. Zakup, bądź pobierz płytę z internetu i przekonaj się sam, tak jak i ja.
Pozdrawiam, MŁODY :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)