piątek, 31 grudnia 2010

Sylwester 2010/2011

TAAAAAAAAAAAAAAAK !!!!!!!!!!!!!! SYLWESTER !!!!!!!!!! przeżyliśmy wszyscy ten rok , nikt nie ma raka , niektórzy odeszli , nikomu nie wszedł komornik do domu, nikt się nie zabił z najbliższego otoczenia.Mało tego w Radio Eska zostało odliczonych już 100 mega utworów 2010 roku.No nic tylko "zalać pałe" za to wszystko pijmy, za to szczęście, za kredyty które musimy spłacać, za nieudane związki,nieprzyjemności, nieudane marzenia.Dziś jest ten dzień !!!! Ten dzień w którym chirurdzy będą mieli ręce pełne roboty w zbieraniu do kupy urwanych palców, oraz poparzenia pierwszego i drugiego stopnia, oraz ofiary upicia się na smierć Dziś jest dzień w którym o tej porze nie spotkasz mój drogi czytelniku nikogo na facebooku , a onet.pl jak zwykle zaskoczy cię ciekawym tekstem o " Sylwestrowych koszmarach" ludzi , którym nie było do śmiechu tego jakże ważnego dnia dla wielu z nas. I tu znowu pojawia się pytanie, czy ten dzień to taki jak każdy inny ? czy też wyjątkowy ? Oczywiście zaraz swój sprzeciw wyrażą tzw " WIECZNI IMPREZOWICZE" -królowie i władcy szkła i podbojów alkoholowych.Jestem jednak pewien , że znajdą się i tacy którzy przesiedzą go w domu i spędzą go z tzw i jakże dobrze znaną ludziom po 60 tce - "Jedynką".Ci pierwsi będą twierdzić , że jest to dzień największej biby roku, a ci drudzy z kolei będą uważali , że to totalny idiotyzm i dzień jak każdy inny...Jako osoba młoda , muszę tutaj stanąć po środku i zadecydować co jest dla mnie dobre.Hmmmm i tutaj ciężko powiedzieć , ponieważ z jednej strony lubię się dobrze bawić i spędzać czas w miłym gronie, jednak widzę to drugie oblicze- widzę ludzi którzy zliczają bilans swoich corocznych dorobków i łapią się za głowę, widzę ludzi załamanych, rozczarowanych, a także tych którzy przed północą dziś będą postrzegać świat w postaci pokazu slajdów. Uważam, że 31 grudnia to dzień jak każdy inny, a typowa impreza uważana, za największą w roku jest tak na prawdę mocno przesadzona i podobna do każdej innej mocnej piątkowej imprezy, tyle ,że bez odliczania...Nie ma żadnej magii w tym odliczaniu ponieważ to czy będzie inna cyferka w dacie na końcu nie robi na mnie większego wrażenia, to tak jakbym się zastanawiał jaki kolor skarpet jutro założę do prac ogrodowych- nie ma to żadnego znaczenia.Żyjemy z roku na rok, radząc sobie gorzej lub lepiej z naszymi problemami, zawierając związki małżeńskie, biorąc rozwody, kredyty na mieszkanie, kupując codziennie chleb.Zupełnie nic specjalnego , bo przecież zmuszeni jesteśmy do takich czy nie innych czynności, więc nasuwa mi się jedno pytanie- czy warto świętować i oblewać i obiecywać sobie jakieś postanowienia pt "od jutra nie piję" , "od jutra nie palę" od jutra codziennie myję zęby by inni chętnie rozmawiali ze mną gdy mam z nimi kontakt ?NIE! nie , nie , nie na miłość boską idziecie wszyscy na domówkę, na imprezę tylko po to by dobrze sobie wypić i walczyć z innymi aż do wyciągnięcia wtyczki z kontaktu- to przeważnie dotyczy ludzi z mojej grupy wiekowej :)Nie da się do końca stwierdzić , jak postrzegać 31 grudnia , jednak jestem pewien, że każdy z was spędzi go na swój sposób.Dla mojego znajomego Piotra - dziś jest zakończenie beznadziejnego roku , a dla mojej koleżanki Basi kończy się rok którego nie żałuje i będzie dobrze wspominać, DLATEGO- obojętnie jacy jesteście- życzę wam tego byście spędzili ten dzień po prostu tak jak tego chcecie :) Tak czy siak Polska to kraj w którym wszyscy Polacy będą świętować podwyższenie podatku VAT, a kiedy ty dziś o 12 będziesz otwierał szampana z bananem na twarzy witając nowy rok , w Sydney będą już leczyć kaca- WIĘC TAK CZY SIAK ktoś już nas z tą bibą kochani wyprzedził !!!!!
Na koniec chciałbym pozdrowić i pożyczyć wszystkiego najlepszego i zdrówka oraz szybkiego leczenia kaca moim znajomym którzy właśnie siedzą w "Białym Kościele" pod Krakowem i jako Rycerze i niezniszczalni studenci świętują w tym roku sylwestra , aż 3 DNI. tak więc - podsumowując- 31 Grudnia to międzynarodowy dzień okłamywania samego siebie. :)
Szczęśliwego NOWEGO ROKU- lepszego niż ten życzy MŁODY :)

piątek, 24 grudnia 2010

Święta szopka

Dokładnie taki obraz utrwala mi się w głowie co roku , gdy widzę wszystkich ludzi pędzących jak na zabicie do sklepu po to by kupić komuś prezent, by złowić najlepszego karpia w tym sezonie, by pan który będzie mu odcinał głowę, bądź tez nie wiedział jak to zrobić- zrobił to najlepiej.Dawniej święta kojarzyły mi się jako jedno z najfajniejszych wydarzeń w roku, był to czas kiedy rodzina spotykała się na wspólnej " Wigilii" a ja miałem podwójne szczęście: nie dość, że były prezenty to miałem okazje zobaczyć kuzyna i kuzynkę z Katowic ( dodam , że podróż do Katowic w wieku 10 lat jest również wycieczką).Choinka , gdzie ma być bombka , targ kupowanie jakichś bibelotów,setki zapachów w domu i wszystko to po nic. Bo gdy dorosłem - dostrzegłem cały ten szajs jaki prowokuje nas do wydawania większej ilości pieniędzy niż w normalnym miesiącu.Może, być może moje negatywne podejście pochodzi z tego , że ostatnio nie jest fajnie i nie jest dobrze.Bardziej jednak uważam ,że wychodzi to z tego... iż z roku na rok sytuacja się nie zmienia.Na jeden wieczór sprzątamy cały dom myjemy strasznie dużo i szorujemy strasznie mocno.Zakładamy diody na okna BY INNI widzieli , że świętujemy, żeby inni WIEDZIELI , że tu jest MOC ŚWIĄTECZNA i ,że mamy wystrojone okno białą maścią ,na którą później będziemy się denerwować - że nie chce zejść.Na stronie onetu głównym tematem dziś jest to , że nasz karp jest zły- że czuć mułem , że jest nie dobry i ma ości,cholera - A czy ten schemat nie powtarza się co rok ? Czy to karp jest powodem dla którego będziemy dzis dyskutowac co kto zrobił nie tak ? Nie wydaje mi się , wiem natomiast jedno, że to wszystko przestaje już bawić.Przestaje mnie obchodzić jak będzie wyglądała wigilia i czy będzie pełny stół, czy przyjdzie gość niespodziewany i czy pod moim talerzem będzie siano ze złotówką, DLACZEGO? dlatego iż uważam , że to wszystko jest bez sensu , na pokaz , bez sensu i jeszcze raz bez sensu. Tak samo jak bez sensu jest to , że drogie panie po 60-tce notorycznie ubzdurały sobie ten okres - za okres zawodów. Zawodów, która pierwsza z nich stojąc na taborecie wypadnie z okna na zaspę śniegu ze szmatką i "Clean'em " w ręce.Autorzy tekstu na onecie twierdzą, że niedobry smak karpia jest spowodowany tym, że nie umiemy go dobrze przyrządzić. Kurna....jeśli nie umiesz przyrządzić karpia to go nie rób , lub po prostu ? nie jedz ? NIEEEEE KARP MUSI BYĆ !!!! CHOĆBY NIKT GO NIE LUBIAŁ - KARP TO SWIĘTA TAK JAK GROCH I MAK Z KLUSKAMIIII , TAK JAK BARSZCZ I GRZYBOWA.Jak to wszystko słyszę, te wszystkie obowiązujące schematy, zasady co jak zrobić i kiedy co posprzątać, to wiecie co ?
mam ochote ubrać się w mój płaszcz i iść tego wieczoru na kebaba popitego Coca-Colą.

Wesołych świąt, pełnych dobrego ciepła rodzinnego oraz wszystkiego czego tylko może sobie wasza dusza zamarzyć, dużo prezentów KAAAAASYYY i ładnej żony , która będzie się dobrze prezentować na miejscu pasażera naszego Astona Martina , którego nigdy nie będziemy mieć, oraz wystrzałowego Nowego Roku którego powitacie na miliony różnych sposobów i zaburzeń w głowie.... życzę wam JA- człowiek który jeszcze nie wie nawet za co się zabrać zanim wyjdzie na Kebaba :D
Pozdrawiam świątecznie i nowo rocznie- MŁODY :)

sobota, 18 grudnia 2010

Nie planujcie z wyprzedzeniem.

Właśnie tak postanowiłem nazwać dzisiejszy wpis. Przez ostatnie dni działo się wiele,lecz niestety nie mogę wielu rzeczy opisać, ponieważ są zbyt osobiste. Chciałbym jednak powiedzieć , że wszelkie postanowienia noworoczne, wszelkie nasze postanowienia , które mają zaowocować wielkimi zmianami- powinniśmy na to wszystko wziąć jedną wielką poprawkę.Dlaczego? Dlatego , że nie wiemy co stanie się jutro i tak jak to wyszło w moim przypadku gdybym wiedział , że pewnego dnia po wykładach stanie się kilka dziwnych rzeczy- to pewnie nie wyszedłbym tego dnia z domu.Od co najmniej dwóch tygodni nie odzywam się z Moniką , która jak by na to nie patrzeć położyła lagę na pewne sprawy tak jak i ja. Nie ukrywam , że czuję się z tym okej, no ale cóż , czasami nie potrafię kolejny raz ustąpić - gdy sprawa jest zbyt dużego kalibru. Minęły dwa tygodnie podczas których czułem jakbym zatrzymał się w miejscu , ponieważ mimo wszelkich kłótni i potyczek oraz tego , że oboje mamy silne charaktery...brakowało mi czegoś. I TUTAJ znowu potrafię odczuć tzw " bat na plecach " , który pozostał po jakimś nieporozumieniu. Czemu ? nie wiem , lecz wydaje mi się,wydaje mi się... Kurcze, wydaje mi się, że KAŻDY z nas popełnia błędy, każdemu z nas należy się druga szansa. Mam nadzieję ,że jakoś się to wszystko ułoży.W efekcie tych i paru innych zdarzeń, wyszło na to , że sylwestra spędzam w domu , zamiast dobrze się bawić z resztą towarzystwa, którego mi będzie bardzo brakować. I wiem , dziś ze to po części z mojej głupoty , winy , złego zachowania i tego, że mimo iż mam o rok więcej, czasem zdarzy mi się zachować idiotycznie.Na wiele spraw nie mamy wpływu choć bardzo chcemy mieć. Tytuł nie planujcie z wyprzedzeniem jest jednak najlepszy do dzisiejszego wpisu ponieważ ostatnie dni spędziłem w domu objadając się kukułkami i pijąc hektolitry owocowej herbaty z termosu. Zacząłem czytać książkę o Jeremy'm Clarksonie która zajmuje mi czas, oglądam słaby jak majty na ruskim bazarze Amerykański humor i uśmiecham się do metafor i porównań Brytyjczyka Clarksona.ŚPIĘ jem śpię jem , żyję w swoim pokoju na górze.Da się odczuć monotonię, która potrwa aż do nowego roku, lecz szczerze mówiąc nie mogę się doczekać , aż zaczną się zajęcia- wiem to chore bo jako przeciętny student powinienem kochać odpoczynek i "wszechobecne opierdalactwo" Tyle , że w pewnym momencie uświadomiłem sobie , że te studia są moją jedyną ucieczką od domu , od codzienności, od problemów z członkami rodziny.I najchętniej ubrałbym się teraz i pojechał na zajęcia by pobyć trochę z ludźmi, którzy mnie tolerują i są w pewien sposób tak samo skrzywieni jak ja... Tak wiec moi drodzy NOWY ZAJEBISTY 2011 ROK NIE PRZYNIESIE NIC NOWEGO!!! te same mordy , te same sale na zajęciach , ta sama droga i ten sam autobus 55 lub każdy inny którym dojeżdżam na uczelnię - też się nie zmieni. Mimo wielu spraw, które się pogmatwały uważam , że wszystko dzieje się po coś i może moje ostatnie wybryki miały na celu pokazanie mi , że powtórnie mam się ogarnąć i są dla mnie kolejną , zajebiście dużą nauczką... Niemniej jednak , gdybym zadzwonił teraz do wróżbity Macieja - podejrzewam, że usłyszałbym odpowiedź na moje dręczące pytanie - Panie Macieju czy moje problemy się rozwiążą ? Maciej odpowiedziałby " Proszę pana ja widzę tutaj duży konflikt pomiędzy członkami rodziny , oraz środowiskiem w którym pan się obraca. Ja widzę tutaj długi kryzys, który będzie pan musiał przejść sam- To wszystko skończy się wraz z nadejściem wiosny, ja myślę , że PAN DOSKONALE WIE O CZYM JA MÓWIĘ"
i tym pozytywnym akcentem, kończę swą dzisiejszą wypowiedź
pozdrawiam i miłego wieczoru- MŁODY :))

środa, 8 grudnia 2010

Wciąż wierzę w miłość, pokój , pozytywne myślenie- John Lennon

Dziś w ciągu mojego dnia , nie działo się nic specjalnego.Dzień jeszcze się nie skonczył ale zawsze piszę o różnych porach i nie mam ustalonych godzin, czy też dnia.Nigdy nie zastanawiam się , co tutaj umieszczę i o czym napiszę i właśnie to uważam za najlepsze.Dziś jest też rocznica śmierci Johna Lennona ( i w tym momencie mogę wyobrazić sobie minę Moniki, która dissuje ekran , mając w głowie hasło : Młody przestań kurwa odkrywać świat, ale mam to gdzieś :), która jakoś w szczególny sposób na mnie wpływa. Może dlatego ,że to był wyjątkowy człowiek ? W każdym bądź razie chciałbym powiedzieć,że nigdy nie lubiłem czytać książek i różnych tekstów, ale dziś przekonałem się o tym że to zależy od tego co czytam. Dagmara kilka dni temu podarowała mi gazetę w której został napisany tekst z okazji rocznicy śmierci Johna Lennona , który to dziś przeczytałem w łazience "NA ZIEMI" .Genialny dowód na to , że jak czytam coś co mnie interesuje to oddaje się wtedy temu i odpływam masakrycznie. Wszystko pod Beatlesów, całe dnie z ich muzyką , nie zwariowałem - ja po prostu dojrzałem do takiej muzyki i jestem z tego strasznie zadowolony. Fajne też jest to że pomimo upływu czasu ich twórczość jest dalej wszystkim znana i kolejne pokolenia dalej będą odkrywać ich niesamowite teksty , melodie i wszystko to czym się zajmowali , kiedy cała ich 4- ka podbijała listy przebojów na całym świecie.Wiem , ze to może dziwnie zabrzmieć, ale dzięki tym piosenkom, można ustalić sobie wiele rzeczy , zmienić pogląd na wiele spraw , pogodzić się z czymś. I tak jest właśnie ze mną - z pewnymi sprawami się już pogodziłem - przesłuchując różne kawałki Beatlesów, mogłem się wyciszyć i wiele rzeczy przemyśleć-właśnie dlatego to jest genialne.I taki styl życia mi pasuje , uwielbiam siedzieć wieczorami samemu i słuchać, słuchać , słuchać, odpływać... Po co mam się zadręczać jakimiś myślami, tym co będzie jutro, czy rano wstane i dalej będe funkcjonował ? Pytam po co ? ŻYJĘ DZISIEJSZYM DNIEM I BIORĘ WSZYSTKO OD ŻYCIA, tak by byś szczęśliwym człowiekiem , nawet w chwilach gdy należy być smutnym i pokornym , na mej twarzy pojawi się uśmiech :) Pamiętam , że kiedy byłem młodszy strasznie przejmowałem się zdaniem innym i tym w jaki sposób na mnie patrzą, jaką mają o mnie opinię...Teraz potrafię się uspokoić i żyć własnym rytmem pozostawiając jakieś głupoty za sobą, dalej brnę do przodu. Dziś na przykład miałem śmieszny motyw na angielskim , gdy podczas piosenki Abby zacząłem gwizdać ; ) Nagle muzyka została wyłączona wszyscy zaczęli się śmiać, a ja spaliłem cegłe bo sobie odpłynąłem gdzieś tam zostawiając całą grupe za sobą :) I faktycznie przejąłem się tym wtedy , a teraz się z tego śmieję , mam dystans do samego siebie i pewnych sytuacji kiedy jestem komiczny, czasem głupi, zabawny, żałosny... [; I śmieję się dziś z Górala i Ariela , którzy mówią na mnie tap Młody - kiedyś bym się obraził i strzelał focha - ale to śmieszne w sumie - szkoooda czasu na takie obrażunki ( jak mawiała Ewelina Brela ;)
You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one
I hope someday you'll join us
And the world will live as one bo przecież każdy z nas jest w głębi duszy marzycielem , czegoś chce , do czegoś dąży , lecz nie wie czy jutro jeszcze będzie żył więc w swych marzeniach i postanowieniach nie czuję się samotny :)
Wciąż wierzę w miłość, pokój , pozytywne myślenie - i tego się będe trzymał
Pozdrawiam Młody :)

poniedziałek, 29 listopada 2010

Okrągłe 20 - Czy Młody jest juz stary ? :)

Dokładnie od 28 minut mam 20 lat. Korzystając z okazji postanowiłem o tym napisać i rozwiać wszelkie wątpliwości co do tego czy Młody , może być jeszcze " Młody" :). Dzięki nowej płycie , którą nagrał mi Igus , jaką jest cała dyskografia Beatlesów , co jak dotąd dało mi największą radość - jestem w stanie powiedzieć - NIE !!! :)) .Pomimo, zera z przodu wciąż jestem ten sam , wciąż mam blond włosy i niebieskie oczy , a już na pewno nie zgodzę się na zmianę mojej " Ksywy " , która wzięła się z nikąd , a mnie się spodobała. Pisząc to wciąż słucham utworu If I Fell, jest po prostu świetny , a to dopiero pierwsza płyta jaką nagrali.Pamiętam , kiedy pierwszy raz ich usłyszałem w samochodzie jak jechałem z ojcem mając może 11 lat. Pamiętam to jak dziś , twarz mojego ojca , jego beznadziejny głos, ale wiecie co ? On nie znał słów , wtedy się z niego śmiałem , jednak patrząc na to z perspektywy czasu stwierdzam- do muzyki trzeba dojrzeć , tak jak do wielu zdarzeń, uczuć, spraw, ALE do muzyki przede wszystkim.Szkoda , że doceniłem to dopiero w wieku 20 lat. Ale wspomnienia wracają i choć on wtedy nie znał tekstów piosenek , bo w jego czasach angielski nie był na topie - dziś , gdy słyszy w domu jak ich słucham wciąż się drze na cały dom śpiewając wieśniacką angielszczyzną i jest szczęśliwy. I tak sobie pomyślałem - kurcze on cieszy sie z takich pierdół , jednak dla mnie te wartości zaczynają mieć podobne znaczenie i kurcze... To jest takie fajne cieszyć się z rzeczy, które dają nam radość. Uwielbiam ten stan , kiedy jestem sam i nikt nie jest w stanie przeszkodzić mi w moich działaniach , nikt nie jest w stanie wyciągnąć mnie z mojego świata w którym siedzę palę papierosa i słucham ulubionej muzyki.Pomyśleć by można , że Młody złapał zajawkę na beatlesów- no tak no, no i co z tego ? :) Jestem szczęśliwy i to daje mi radość , tak jak wiele innych, mało znaczących pierdół, którymi inni ludzie nie będą się interesować , a mnie pomagają odpłynąć :)I kolejny papieros , kolejny utwór, kolejna minuta, kolejny rok - MŁODY , MŁODY masz lat 20- ŻYJ TAK BYŚ NIE ŻAŁOWAŁ.Ojciec miał racje - oni są jedyni w swoim rodzaju i sprawiają , że człowiek potrafi zapomnieć o całym gównie i problemach i po prostu jest szczęśliwy. Bez wględu na to czy masz zero po prawej, rób to co sprawia , że jesteś szczęśliwy. Wydaje mi się , że.... KUUUURCZE WYDAJE MI SIĘ , że młody zawsze będzie młody ;). Olać prostatę, kryzys średniego wieku , hemoroidy , raka płuc, I don't care MUCH for money - MONEYYY CAN'T BUYY MY LOOOVE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ;] i tym akcentem kończę swój dzisiejszy wpis odpływając dalej , bo przecież dziś chyba mi wolno to wszystko olać ;]
pozdrawiam MŁODY- już nie taki młody , ale w środku jak najbardziej :)

niedziela, 28 listopada 2010

Spokojny weekend + 20 ste urodziny

Cały weekend minął mi na prawdę spokojnie.Jest to o tyle dziwne w moim przypadku , ponieważ weekendy mam albo mega popieprzone , albo mega nudne , albo na pełnej p...dzie. A tu proszę - zaliczam go od piątku , ponieważ wieczorem miałem dosyć dużo zajęć. Przechodząc do sedna - impreza- biba - czy jak to tam się zwie była ostatecznie u Moniki, gdzie zostałem mile zaskoczony przez wszystkich. Dostałem różowy plan lekcyjny , którego nigdy nie potrafię zapamiętać.Każdy dzień tygodnia napisany szyfrem- powiesiłem go na antyramie by upamiętniał ten jakże dziwny wieczór. Przywiozłem alkohol , który wypiliśmy . Szkoda tylko że Sebek przyjechał już po moim wyjściu i nie dotarł na umówioną godzinę. Imprezę zakończyliśmy wrazz igusem u mnie w domu dokańczając ostatnie pół litra i słuchając beatles'ów wraz z moją siostrą , która w prezencie dała nam dziwne coś po czym się fajnie śmialiśmy i przytulaliśmy - O KU.A po godzinie miałem już dosyć bo nie umiałem mówić ? yy tak to był chyba mój 3 raz ; D Mimo tego , iż nadal uważam , że moja siostra ma konkretnie nasrane w głowie i jest z innego świata- przychodzą takie chwile , kiedy da się z nią porozmawiać- pytanie tylko dlaczego ja wtedy musze być pod wpływem alkoholu ? hmm - chyba nie potrafię przyjąć jej świata i toku rozumowania na trzeźwo :) Reszta weekendu jak najbardziej na plus :)Obecnię siedze tutaj i wzięło mnie na jakąś głębszą rozkiminę słuchając Armina - 083 ASOT. Podsumowując chciałbym podziękować wszystkim , którzy się w piątek zjawili , jedli z nami pizzę pokrojoną razem z dywanem .Szczególnie wdzięczny jestem Monice za zorganizowanie miejsca dla naszego upojenia i wyrozumiałości dla mnie gdy byłem pod wpływem :) Oby więcej takich spotkań i jeszcze więcej fajnych sytuacji w których będziemy mogli się razem bawić. Uważam , że czas pozamykać niektóre etapy w moim życiu. Dobrym momentem będzie właśnie wtorek - 30 listopada :) Życzę miłego wieczoru wszystkim , którzy to czytali XD
Pozdrawiam-Młody :)

piątek, 12 listopada 2010

Copacabana + sen którego nie powinno wogole być w mojej głowie

Zbiegi okoliczności prześladują mnie ostatnio na okrągło. Wczorajszy dzień rozpoczął się jak każdy inny- szary nudny poranek, pies ciągnący mnie po chaszczach w lesie i ja z papierosem ,którego i tak z rana nie miało być. Prysznic, moja twarz w lustrze ( wreszcie się ogoliłem PO TYGODNIU , ale liczy się to , że Igus ten zakład przegrał i ogolił się pierwszy bo szedł na imprezę ) Cały dzień bez celu , już standardowo Top gear na youtube do śniadania - no dosłownie mam wrażenie ,że pewnego dnia z tego fotela nie wstanę, że mój tyłek zwyczajnie mi się przyklei i tu umrę przed tym laptopem.No ale przechodząc do meritum sprawy -wieczór, wieczór wieczór - NO DOBRA , namówiliście mnie , długo się opierałem i te sprawy więc kolejny raz prysznic , prasowanie koszuli i jadę do Copacabany , gdzie pod plazą spotkałem się z Igusem i Mo i wszystkim innymi ludźmi. Grazia pracuje w Copie ? o kurcze :) miłe zaskoczenie miałem , lecz w miarę tego jak czekaliśmy na kolejne piwo jakoś wszystko ze mnie uchodziło , nie wiedziałem jak to będzie wyglądać, jednak było w porządku.Wracając do domu jechałem autobusem śmierci ponieważ każdy bieg jaki wrzucał pan motorniczy czy jak mu się tam mówi sprawiał , że praktycznie chciałem zrobić zwrot całego piwa które wypiłem. Kiedy już dotarłem do dziadków babcia niestety zobaczyła mnie w stanie ? w złym stanie mnie zobaczyła i na tym skończę opisywać swój wygląd w drodze powrotnej. USNĄŁEM JAKIMŚ CUDEM - ściągając wcześniej trampki w przedpokoju o mało się nie wypieprzyłem na regał z parasolami i innym dziwactwem które babcia zakłada na niedzielne biby do kościoła. SEN no tak a w tym śnie , ja wiadoma mi już osoba, nie wiem dlaczego ale w tym śnie było wszystko idealne , po prostu nikt nam nie przeszkadzał,o żesz kurwa mać jak było idealnie :( Nagle w planach był Kraków do którego mieliśmy jechać pociągiem z Dąbrowy Górniczej , ja i ona znaleźliśmy się na ul.3-go maja tam gdzie kiedyś sprzedawali kwiaty. Tyle ,że z my tam bylismy i byli też jej znajomi , którzy zaraz potem szybko się zmyli bo nas niby gonił czas i cały ten pociąg.I tutaj uwaga - sedno i esencja całego snu.Ja wpadam na genialny pomysł aby kupić jej pierścionek ( błagam niech mi ktoś powie czy po piwie sie takie pierdoły śnią ? - ja nic nie brałem ; O ) Z racji tego, że ja jestem bez kasy wchodzę do pana do sklepu w głowie mając jedną myśl ( dam jej go i to będzie oznaka tego , że już wreszcie jesteśmy na stałę - po prostu , żeby się już każdy odpierdolił od nas i żeby było wreszcie na spokoju bez żadnego ukrywania się , ściemniania ludziom , że ja pracuję do późna, a ona jest u koleżanki na kawie ;/.Wchodzę do tego sklepu... I kupuję pierścionek , ale zaraz zaraz WHAT THE FUCK ? dlaczego ja kupuje go w takim jakimś durnym automacie z zabawkami ? nie wiem , ALE przekręcam tą klameczkę małą i w sklepie gaśnie światło O_o Pan łysy tłumaczy , że trzeba przekrecić dwa razy, wtedy włącza się światło i wypada ta taka kuleczka a w niej (DLACZEGO kur... mać w kolorze różu ? ) ten pierścionek który wkładam do kieszeni , żeby się ściemnić , że niby nic nie kupiłem. Wychodzę ze sklepu , jej już nie ma... I właśnie w tym momencie stoję na ul.3-go maja sam pada deszcz,czuję, że znowu wszystko na nowo całe piekło się rozpoczyna. I właśnie wtedy budzę się w łóżku u babci godzina 5:56 na ogromnym zegarku świeci mi na czerwono.Czuje się mega załamany , dlaczego ? Czy jest jakieś okreslenie tego dlaczego poczułem się mega smutno? nie wiem.... Wiem natomiast jedno , że sen był zajebiście realny a w nim wszystko było idealne i tak jak miało być a obudziłem się z tym samym co wczoraj istniejącym syfem i popierdoloną rzeczywistością, którą jak mur blokuje nam drogę do naszych marzeń i zamierzeń.Janek Mela w swym przemówieniu powiedział , że trzeba wyciągać ze swojego życia wszystko to co pozytywne... Sorry ja już nie umiem
Pozdrawiam MŁODY :)

środa, 20 października 2010

Człowiek bez wnętrza

O dzisiejszym dniu nie warto wspominać , bo nie wiele się różni od przeciętnego dnia na uczelni.Poza tym , że wydało się kto jest "pedałem" u nas w grupie nie działo się zupełnie nic. ;D PS. pozdro dla igusa i jego homo gierki z jakąs dziewczyną : DDD Igus jesteś boski XD.Wczoraj na zajęciach gościł u nas pan Kammel.Niestety jednak nie miałem nawet głowy do tego by uważnie go posłuchać, ponieważ na sali były 2 osoby które sprawiły ze mój żołądek zwinął się w rulonik a pikawa chciała wyskoczyc z nerwów. Tak to jest już niestety w pewnych sytuacjach nie potrafię sobie poradzić. Jednak nasuwa mi się jeden fajny wniosek. Cokolwiek byś nie zrobił... Jeśli jesteś pewien że to nie twoja wina , nie próbuj obwiniać się na siłę i nie myśl za wiele o tym czego mogłeś nie zrobić lub czy też mogłeś się inaczej zachować.To cię zniszczy i zrobi z ciebie wrak człowieka.Ten tytuł jednak bardzo pasuje do wczorajszego dnia.Dodając fajne powiedzenie Mo moj ryj wyglądał po spotkaniu tych że 2 osób jak " rozrzutnik do gnoju" ;/. Modliłem się , by pan Kammel nie zaprosił mnie do siebie , bo jak nam wiadomo mam szczęscie do takiego gówna zwłaszcza wtedy gdy tego bardzo nie chce.Mimo to musiałem się przedstawić co i tak zrobiłem z trudem ;/. Oprócz tego dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy, jednak do końca dnia twarz na " rozrzutnik do gnoju". Wciąż nie mogę zrozumieć dlaczego niektórych rozdziałów nie mogę zamknąć raz na zawsze i przez to się denerwuję i mega stresuję. Taki dziś "emo" wpis ponieważ na chwilę obecną mam śmietnik w głowie, a wolę ten syf wyrzucić z siebie właśnie tutaj niż komuś do głowy....Jutro ciekawy/nieciekawy wyjazd do Katowic na godzinę 8 30 więc jak zwykle pospane - spadam porobić coś co jak zwykle nie przyniesie mi żadnych korzysci prócz zwykłej nudy - na dzień dzisiejszy wszechobecne opierdalactwo i rozmyślania górują.
Pozdrawiam Młody ;)

środa, 6 października 2010

9 Miesięcy przerwy

I w moim życiu wydarzyło się zbyt wiele , by o tym rozmawiać bardzo wnikliwie.Sam nie wiem od czego zacząć, lecz najgorsze jest to, że nie wiem czy powinienem tutaj pisać o wszystkim.Okaże to moje słabości itp, lecz mimo to wydaje mi sie że zawsze w pewien sposób wyrzuce z siebie ten śmietnik o którym pisałem dokładnie dziewięć miesięcy temu.Wakacje był to okres , kiedy głównie młody pracował pracował i jeszcze raz pracował , nigdzie nie wyjechał , no może troche się pobawił ze znajomymi. A tak ? pierwszy miech praktyki w dzienniku zachodnim ( oczywiscie bezpłatne ), nastepnie praca w barze , setki miliony miliardy problemów które spadały na głowe , jak zwykle problemy z płcią przeciwną , których szkoda opisywać bo musiałbym tu spędzić chyba z rok. Dodatkowo jedynym plusem jest chyba tylko to , że wreszcie jestem w miare mobilny.

Założyłem facebooka, po co ? nie wiem po co ale założyłem i powiem szczerze , że nawet nie narzekam , uważam ze to w maire dobry serwis nie tak jak NK. :. Mam nadzieję że jutrzejszy dzień odbije pozostałe 2 dni , podczas których odwiedziłem uczelnię humanitas i poczułem znowu ten sam smród co w zeszlym roku, gdyby był tu teraz igus to zaczął by sie drzeć - wieje sandałem , tak więc , wieje sandałem znów po roku czasu uczelnia humanitas z ważniejszych rzeczy zmienia tylko kolor ścian na holu i meni w bufecie , pozatym dalej trzeba stac sto lat pod dziekanatem chcąc" przełożyć sobie życie" (cyt.Igus). Tak wogole to musze przyznać, że zawsze myślałem ze to jest człowiek totalnie zawieszony w czasoprzestrzeni i żyje jak mały książe na jednej planecie ze swoją różą , a tą różą miałby być jego peugeot ( również nie wiem dlaczego mi się to tak kojarzy). Jednak najmilej z tych wakacji mimo wszystko wspominam czas spędzony ze znajomymi , nocne powroty do domu z baru w którym pracowałem , a z którego mnie zwolniono, i całe całe noce podczas których miałem wielką satysfakcję tego , że nikt nie przeszkadza mi w mysleniu i siedzeniu na pogorii o 3 w nocy.Monika Kędzierska i sebastian Jajesniak a także kochane dziołchy z wapiennej to zdecydowany top tych 3 miesięcy nie licząc jednej osoby której imienia i nazwiska nie będe tutaj wymieniał ponieważ jest to temat który mnie boli... Dziś dzień minął jak zwykle nudnie i cięzko , znowu zawiodłem się na osobie której imienia i nazwiska nie wolno wymawiać - zresztą nie pierwszy raz... i dzięki temu cały dzień miałem jakoś tak z "dupy" , ale ogarnąłem ostatki swojej godności , wsiadłem w samochód i pojechałem grzecznie nakleić znaczek i wrzucić list do skrzynki.Nastepnie moja siostra pomagała mi przez prawie 2 godziny wybrać kolor garnituru koszuli krawata na jutrzejszy " TANIEC Z GWIAZDAMI NA AULI " który ma się odbyć na humanitasie. Obecnie mam zamiar skończyć dzisiejszy wpis ponieważ resztę wieczoru zamierzam spędzić oglądając " skazanego " i odpoczywając po długich poszukiwaniach mojego bloga, oraz setkach innych pierdół z którymi nie potrafiłem sobie poradzić.
Z racji że jest to mój pierwszy wpis po tak długim czasie mam nadzieje , że zmobilizuje mnie to do dalszego pisania ponieważ z ostatnich wykładów dowiedziałem się , że to również ćwiczy warsztat i kreuje nasze " małe mikrodziennikarstwo"
Ambicje są zawsze jednak ja jestem chyba zbyt niecierpliwym człowiekiem i czasem wiele rzeczy nie wychodzi tak jak bym sobie tego oczekiwał. Zbliżając się ku końcowi chciałbym jeszcze wspomnieć o niesamowitej imprezie u Mo z okazji jej 20 tych urodzin. Powiem szczerze , że już dawno się tak dobrze nie bawiłęm , głównie dlatego ze nie miałem zamuły z powodu jakiejś kolejnej laski która mnie nie szanuje.Wrzuciłem na luz i postanowilem odłożyć problemy na bok.Tak więc mam nadzieje ze tak udanych imprez jak ta ostatnia będziemy mieć jeszcze więcej.Pozdrowienia dla całej ekipy która była na bibie w piątek, a także dla stłuczonej lampy i wypalonych dziur w kuchni - Monika ty znasz ten ból :D
Na koniec jak zwykle polecam kawałek godny przesłuchania , więc jesli ktoś nie słyszał to moze się spodoba

http://www.youtube.com/watch?v=IHroz_kUrb0

Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy - MŁODY :)

niedziela, 21 lutego 2010

2 semestr czas zacząć ?

Jak zwykle ostatnio znowu tutaj nie właziłem , a to głównie dlatego że postanowiłem nie pisać jak mam wolne tylko korzystać w pełni z czasu który został mi ofiarowany przez uczelnie wsh.Przez ostatnie 10 dni wolnego zbyt duzo się nie działo ponieważ moje dni wyglądały bardzo schematycznie : D. Jednak głównie to film, papieros , piwo, jedzenie - wiec zbyt wiele tutaj nie bede się rozdrabniał jak i co sie działo :).Wczorajszy dzień , a raczej poranek był jednym z tych dni które zapamiętuje sie na długo- wychodząc z domu na wielkim mega kacu z pustymi butelkami piwa w celu ich wyrzucenia dop segregowanych worków alba lerzących za garażemm zobaczylem słońce- ale nie takie zwyczajne - ono świeciło na mnie i poraz pierwszy zobaczylem niebo , oraz poczułem to ciepło na plecach.Stwierdziłem ze to znak że idzie wiosna :)).Zaraz potem spokojnym i ociężałym wzrokiem zobaczyłem płynącą wode po chodniku na moim placu a niedaleko roztopy i pełne trawniki tych gówien co to je srają te psy od mojej starej sąsiadki która ma ich milion.I własnie wtedy przeszło mi świętowanie wiosny ( rytułał palenia papierosa z rana ) i poszedłem psac dlaej : D, dzień minął jak codzień standardowe opierdalanie sie i nic więcej. Wieczorem przegląd poczty, wielu innych stron filmy PIWO??? ;/(koniec już z piwem nie ma takiego) no i spać. Tak własnie przesrałem swoją szanse na nauke psychologii w to wolne i chyba tego nie żałuję.Pozdrawiam sedecznie - spieprzam na uczelnie , dziękuję dobranoc.
MŁODY :)

środa, 10 lutego 2010

Płacz, lenistwo, sesja.

Nie wiem zupelnie dlaczego , ale czasem tak mam.Mam ten stan w ktorym wszyscy jakoś radzą sobei na sesji , ja sobie radze , aż tu nagle pyk przeurcza pani z wąsem i brodą jak u żula pod biedronką - załatwia mnie na amen.Nie zdaję psychologi i pozostaje mi jebany termin numer 2, po jutrze logika .....Tematu logiki myśle ze nie warto poruszac bo kto wie ten wie , jak co i gdzie.Ostatnie kilka dni obiecałem sobei ze tu wejde i znowu napisze sam dla siebie kilka mysli .Dochodzę do wniosku że czasem dobrze jest wyrzucić z siebie cały śmietnik który sie ma w głowie - tak tak właśnie tutaj.Tematem głownym ostatnich miesięcy jest głównie sesja.No wlasnie sesja , sesja, sesja.Pozdawane egzaminy prawie wszystkie ( wiec jak na mnie to zajebiscie) została tylko poprawka z psychy no i logika która jutro bedziemy rozkminiać w MC Donalds o 13 w sosnowcu.Jestem pełen dobrej i pozytywnej mysli oraz energi ze wcinanie Bic Maca pomoze mi opanowac pytania z logiki.Sesji zaczął towarzyszyć mój ogólny głód na jedzenie, oraz na spanie- booooożeeee spanie- DAMN. Ile ja śpie to chyba nikt tak nie potrafi.Usypiam o 3 w nocy oglądając codziennie jak debil ten sam serial od 3 lat- Myśle ze to juz zaczyna sie przeradzac w jakąś pieprzoną patologię i idiotyzm.Jak zawsze na koniec mojego przedłużonego o połowe w przód dnia spalam faje w kiblu i zawsze dręczą mnie myśli i mam rozkmine nad studiami w kiblu - no nie wiem czemu ale ogólnie pozytywnie.Nastepnie z rana o 12 zostaję zdissowany przez starego ze jestem łajzą , że psa w dupe nie kopne nawet a z nim przeciez trzeba wychodzic na dwór=. A jak ojciec ma na nocną zmianę to dissa dostaje od matki- tylko ze ją to robie w ciula i ściemniam ze juz sie ubieram i ide dalej spać.Godzine pozniej darcie ryja ze robie ją w ciula i mam wszystko w dupie , w dodatku nie zdaje egzaminów na studiach ( nie to że kurwa wszystko pozdawane i raz mnie ujbali).Tak więc ogólnie wszystko sie kręci tak jak winyl na 33 obrotach.Cale to życie jest pokręcone włacznie z barami , imprezami , oraz moją słabą głową do alkoholu- ale ją ćwiczę :D bedzie dobrze.Jutro kolejny dzień a dzis młody co będzie robil ? no co bedzie robił ? no znooowu się będe opierdalał jak leń przez reszte wieczoru i przeglądal jakies gówna na youtube, oraz przeglądał inne gówna które nie mają najmniejszego sensu mnie czegokolwiek nauczyć.Wieczorem póznym film konczący sie fają w kibelku.Na koniec tej mieszaniny moich ciemnych jak smoła mysli chcę powiedzieć jedno- jeśli kiedykolwiek będe miał dzieci, to zawsze dam im się wyspać ile będą kurwa chcialy i nie kupie im psa zeby musiały zapierdalać po tym chujowym śniegu z rana o 8 kiedy lajtowo mogłyby spać i to pierdolić. AMEN do usłyszenia, dziękuję DOBRANOC
MŁODY :)

wtorek, 2 lutego 2010

SESJA- system eliminacji studentów jest aktywny

Hmmm no cóż, dawno tu nie zaglądałem. Trzeba coś napisać żeby nie było ze blog jest dla zabawy itepe.Tak więc podczas mojej nieobecności doszedłem do wniosku,że studia posiadają dobre i złe strony mianowicie: fajnie , bo są imprezy, jest biba , jest pub warka labirynt i te inne , jest mandżo ( dla wtajemniczonych z grona ala WHITE CHURCH) , a z drugiej strony z chwilą przyjścia sesji przynajmniej jak dla mnie wiąże się to ze stresem obawami przed egzmainami kupą nauki ( zazwyczaj nazywam to czytaniem tego co jest w zeszycie). Jest to też czas w którym kończa się nadmierne imprezy ,a zdecydowanie więcej czasu spędzam w fotelu z kawą i cholernym zeszytem od wszystkiego :). No ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszlo- wysypiam sie wstaje kiedy chce przekładam nauke kiedy chce i ogladam non stop filmy, a także słucham muzyki i palę papierosy nie w pizgawie lecz w łazience :D.I tak toczy się sesja ( tutaj przejdę w bardziej ponura część) która niesie za sobą smutek łzy , oraz radość.Wszystko zależy od tego czy ten pan lub ta pani przyjebie ci,,,, y nie wróć czy ten pan lub ta pani obleje cię lub nie :D I choć sam sie boje i sram ogniem że nie zdam to jak zdam to tez sram ogniem ze szczęścia i jeszcze ogółem tylko 3 pieprzone egzaminy i luzik to sesji letniej hahah.Ale pocieszenie odnajduje w tym wszystkim takie ze jak to zdam i zdam sesje letnią to czeka mnie mega wyjebista nagroda.I robię wszystko by te gówna pozdawać :)) Tak więc ucz się Młody ucz bo nauka to potęgi klucz , a jak będziesz miał kluczy cały pęk to zostaniesz Woooożnym - i wszystko jasne po co każdy z nas sie uczy :)Do następnego , pozdrawiam każdego komu chciało sie to przeczytać
MŁODY :)

środa, 20 stycznia 2010

PIERWSZY JAKIŚ POZYTYWNY DZIEŃ

Mianowicie chodzi o to że dzien sie udał.Rano doszedłem do wniosku podobnie jak igus ze nieświadome wyłączanie budzika jest możliwe bo sam zrobilem to samo no ale cóż, ponaginałem na szybko bez śniadania wyszedłem na uczelnie.Zajechałem no i dziś spotkała mnie o to piekna niespodzianka w postaci dwóch wpisów w indeks w tym, jeden ze współczesnych systemów politycznych co jest dla mnie szokiem bo jest to ocena dobry XDDD.Jako że wracając do domu po ciezkim dniu byłem strasznie głodny pojechałem do babci.Jutro dzień baby i dziada więc wpadłem na świetny a zarazem dziwny pomysł i złożyłem im życzenia , natomiast prezentem dla nich był ? TAK TO BYŁ mój indeks z ocenami - bo nie miałem lepszego pomysłu ani hajsu .No ale zostałem obdarowany causami, swiece w oczach i te sprawy- nawet sie wzruszylem XD.Na wyjsciowe 10 zł które zostały przeznaczone na marlboro czerwone co oznacza ze jutro popale ile będe chciał :D.Tak styrany wróciłem do domu zrobiłem herbatkę i siedzę rozsyłając ludziom materiały z historii jak gołąb pocztowy.Na dziś zostało już tylko poczytac historie i się umyć także gitara :) Spadam i pozdrawiam wszystkich
MŁODY :) ( JAK ZAWSZE Z BŁĘDAMI, ale komu nie pasuje niech nie czyta :) )

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Długa przerwa po świetach i sylwestrze oraz dziwny wpis - ;)

"STYL ŻYCIA ".
kazdy w swoim życiu ma jakieś zainteresowania,jedni wolą grać w piłkę nożną, inni zaś grać na pianinie.
o tym co tak naprawde może napędzać człowieka do wstawania rano zapytałem mojego goscia- Sebastiana.
Zacznijmy od tego jak zaczęła się przygoda z twoim hobby i na czym polega jazda na deskorolce.przybliż nam swoje początki z tym sportem.
To był zwykły szary dzień, kiedy przechodzilem przez park zobaczyłem chłopaków którzy jeździli na deskorolkach.Od poczatku wiedziałem,
ze to jest coś co chciałbym robić , co mogłoby mnie zainteresowac.Miałem szczęscie poniewaz tak poprostu poznałem się z nimi.Nastepnie kupiłem
deskorolke i zaczołem jeżdzic razem z nimi na pobliskim skateparku.Jazda na deskorolce jest to bardzo trudny i niebezpieczny sport.Polega na wykonywaniu
róznych ewolucji na róznych przeszkodach.Wymaga od ciebie wiele wysiłku i uporu , oraz chęci i zacięcia.Jeśli ktoś łapie się róznych zajęć po trochu to raczej
cieżko będzie mu zacząć prawdziwą przygodę z deskorolką, bo temu trzeba się poprostu poświęcić.
A czy ty uważasz siebie za człowieka który dąży do celu i nie poddaje się mimo wielu niepowodzeń ?
na poczatku było bardzo ciezko i nie ukrywam ze miałem kilka momentów w których sam do siebie mówiłem ze nie dam rady, jednak jeśli tylko zalezy ci na tym
aby robić coś coraz lepiej to poprostu dajesz z siebie wszystko. Swoją przygode z deskorolką rozpocząłem 6 lat temu i teraz moge powiedzieć jedno: że nie żałuje ani jednego dnia spędzonego wraz z przyjaciółmi w gornie ludzi którzy robią to samo co ja, którzy mają swoją pasję i cały czas starają sie być coraz lepsi.
Chcesz przez to powiedzieć że twoje hobby to pewien rodzaj stylu życia ?
Jeśli poświęcasz się czemuś w stu procentach i spędzasz każdy możliwie wolny czas nad tym aby pracowac i doskonalić swoje umiejętności, to jest to pasja.Sam miałem kilka przestojów i teraz wiem że kiedy tylko przestawałem życ tak jak na codzień odrazu brakowało mi tego wysiłku, tego co lubię robić najbardziej.



Co, dla Ciebie, jest najważniejsze w deskorolce?
Sama jazda, samo doszkalanie się. Najważniejszy jest własny styl, żeby nie był ściągnięty, pochodził z ciebie, był niepowtarzalny.

Jakie są plusy Twojej jazdy?
Chyba to, że uczę się szybko nowych trików.

A minusy?
Łamię deski i nie mam na następną.

Jak oceniasz polską deskorolkę?
Poziom jest dobry, ale nie taki jak w innych krajach. Jest mało docenionych osób, które nie są sponsorowane. A niektórzy ze sponsorowanych skaterów za kiepsko jeżdżą. Jest kilka takich osób w Polsce.
Dzięki za udzielenie mi ciekawych wypowiedzi.